Opublikowano 18 Stycznia 2012. Witam,moja mama (50 lat) kilka dni temu przeszła rozległy zawał serca, czego skutkiem było również niedotlenienie mózgu. W chwili obecnej , pomimo rokowań lekarzy którzy nie dawali jej szans na przeżycie, *odzyskała przytomność, oddycha sama i jest wydolna krążeniowo*. Fizycznie też jest sprawna.
Zaczyna się właśnie sezon na pytanie o najważniejszą na świecie rzecz dotyczacą dziecka: gdzie czapeczka? Możemy sobie na ten temat pożartować i śmieszkować do woli, bo przecież nikt nie trzyma nam spluwy przy głowie. Jednym z podstawowych mechanizmów obronnych większości matek jest powiedzonko „jestem mamą, wiem co dobre dla mojego dziecka”. Serio? Bo nie zakładasz czapeczki? Wraz z urodzeniem dziecka rodzi się mnóstwo wątpliwości, strachów i przekonań. Na przykład o własnej nieomylności. Nawet reklamy z uśmiechniętymi, ociekającymi lukrem dziećmi, które mama karmi jakimś słodkim syfem mówią, że te mamy wciskają cukier w dzieciaki z miłości. Problem zaczyna się w miejscu, w którym ktoś znajduje zwłoki noworodka. Mocne? Dlaczego? Przecież mama wie, co najlepsze. Mam nadzieję, że ty też w życiu nie słyszałaś większej bzdury. Nie wiemy co jest najlepsze dla naszych dzieci, bo chociaż jesteśmy wyposażone w hormony i instynkty, nieraz brakuje w nas zdrowego rozsądku. Tak, mi też. Ten noworodek to oczywiście skrajny przykład bestialstwa, ale drobniejszych przewinień, które jako rodzice mamy na koncie, jest znacznie więcej. Nie potrzebuję twoich rad. Jakiś czas temu zapanowała moda na to, żeby nie słuchać starszego pokolenia – cioć, babć i mam, które w naturalnym odruchu próbują nam wciskać życiowe mądrości. I faktycznie często ich rady nie będą miały zastosowania w dzisiejszym świecie. Wiosną nie musisz dziecku naciągać czapki na głowę, nie będziesz miała wielkiego problemu z tym, że młode cały dzień tapla się w kałuży albo nabrudzi przy obiedzie. To jednak nie znaczy, że czasem nie mają racji. Ale… Jeszcze 30 lat temu większość rodziców dawała dzieciom klapsy. Uważali, że to najelpsze rozwiązanie przy histeriach, nieposłuszeństwie, własnym zdaniu. Jeszcze 40 lat temu operacje na dzieciach przeprowadzano bez znieczulenia. 50 lat temu w szkole bito dzieci linijką po rękach, tyłkach, stawiano do kąta i traktowano jak podludzi. Wymieniać dalej? Strefa komfortu. Dzisiejsze wychowanie to ciągły balans pomiędzy tym co słuszne, co dobre, a co w naszych głowach. Też zauważyłaś, że jakoś od roku-dwóch każdy choach zachęca do wychodzenia ze swojej strefy komfortu? Krótko mówiąc: próbuj robić rzeczy, których normalnie byś nie zrobiła. Nawet jeśli będzie to wysłuchanie tego, co ktoś ma ci do powiedzenia, bo może się okazać, że ma rację. Rodzicielstwo jest dla mnie ciągłym opuszczaniem strefy komfortu. Ba, ja w tej strefie już dawno nie byłam! Przekroczenie granicy bólu podczas porodu. Pozwalanie na rzeczy, na które nam nie pozwalano. Gryzienie się w język zamiast ciągłego ględzenia. Nie mów mi, o nie! Że zawsze masz rację. Że twoja racja jest najtwojsza, a ja postaram się trzymać język za zębami, gdy pomyślę, że moja jest najmojsza. Wiem, że nie potrzebujesz moich rad, ale gdy o jakąś prosisz – wysłuchaj. Uwierz mi, że nie zawsze masz rację. Są lepsze żarty od tego, że mama wie najlepiej. Ok, z wyjątkiem mojej. Moja najlepiej wie, że ja wszystko wiem najlepiej!Moja kochana mama - rozmowa na podstawie opowiadania pacynki. - Okazywanie szacunku i miłości mamie. metoda zadań. - zbiorowa. - Magnetofon, kasety z muzyką do zabawy ruchowej. 1.Wprowadzenie do tematu – puzzle: „Kto jest na obrazku?”. Każde dziecko dostaje w kopercie zdjęcie swojej mamy pocięte na kawałki.
Dlaczego nie ojciec!? – wykrzykną oburzone zwolenniczki równości we wszystkim. Odpowiedź jest prosta: to matka jest głównym filarem rodziny, nawet jeśli dominuje ojciec. To ona ma naturalną, biologiczną więź z dzieckiem i ona w początkowej fazie życia jest całym jego światem. Nie będziemy omawiać depresji poporodowej i w związku z nią zaburzeń funkcjonowania – to inny temat. Przyjrzymy się pozornie „normalnym” zachowaniom: powszechnym i jakże dla dziecka szkodliwym. Zła wiadomość: – Toksyczna matka powoduje, że dziecko nie może odnaleźć się w swoim dorosłym życiu, nie czuje się szczęśliwe, niczym nie umie się zadowolić, ma duże poczucie lęku, kłopoty z relacjami osobistymi i przejmuje toksyczność matki. – Każda rodzina jest czymś naznaczona, na szczęście nie każda w sposób skrajny. Dobra wiadomość: – Czasami toksyczne zachowania występują okazjonalnie i nie zdążą zrobić prawdziwego spustoszenia. – Na każdym etapie życia można sobie pomóc. – Dorosła ofiara toksycznej matki może zmienić swoje przekonania, zachowanie oraz złagodzić skutki wieloletniego trucia. Przyjrzyjmy się zatem zachowaniom toksycznej matki. Nadopiekuńczość Największa z możliwych toksyn. Nie pozwala dziecku dojrzeć, usamodzielnić się, odciąć pępowiny i cieszyć się życiem. Ogranicza i blokuje zdobywanie doświadczeń. Matka twierdzi, że to z miłości, tymczasem jest to przemoc z dorobioną ideologią. Nadopiekuńczość to żadne matczyne kochanie, tylko chęć kontroli za wszelką cenę, poprzez rzekomą „dobroć”. Wyręcza, usprawiedliwia, „wie”, co dla jej dziecka najlepsze. Najchętniej zorganizowałaby mu cały świat i autonomię dziecka odbiera jako zagrożenie dla jej miłości. A dziecko się dusi – im większe, tym bardziej. Katarzyna jest aktywna zawodowo, ale większość jej energii pochłania zajmowanie się dzieckiem i „inwestowanie” w jego przyszłość. Pilnie i skrupulatnie odrabia z nim lekcje, czyta każdą lekturę – inne świadectwo niż z czerwonym paskiem nie wchodzi w grę; przygotowuje do różnych konkursów (recytatorskiego, tanecznego, tworzenia cudów na kiju) i angażuje wszystkich znajomych do internetowego głosowania na jej dziecko. Wozi na dodatkową naukę języków, zajęcia sportowe, castingi do reklam. Dziecko jest wytresowane jak cyrkowa małpka: pięknie występuje, ogarnia pamięciowo każdy materiał. Matka puchnie z dumy i jest przekonana, że to wszystko robi dla dobra własnego dziecka. Nie zauważa, że dziecko nie ma czasu na zabawę, na nawiązanie pierwszych przyjaźni, na trenowanie relacji z rówieśnikami na innym gruncie niż szkoła. Nie widzi, że w pogoni za przyszłym „sukcesem” pozbawia swoje dziecko dzieciństwa. Nie słyszy – bo jej dziecko mówi to do szkolnych kolegów, a matki na szczęście nie mogą siedzieć z dzieckiem w jednej ławce – że jej dziecko chciałoby inaczej, ale nie chce robić przykrości mamie, więc jedzie na kolejny casting, bierze udział w kolejnym, wynalezionym przez mamę konkursie… Córka Elwiry ma prawie czterdzieści lat, ale dla niej i tak jest dzieckiem – tak też o niej mówi. Dała jej całkowitą, bezwzględną akceptację, zawsze biorąc pod uwagę „dobro” swego dziecka, często kosztem własnego. Aktywna, z sukcesami zawodowymi, głośno powtarza, że całym jej światem i szczęściem jest jej dziecko. Męża traktuje jak zło konieczne, walcząc z nim o wszystko, zawsze znajdzie dziurę w całym. To, co ona uważa w sprawie ich córki, jest jedynie słuszne, a uwagi ojca traktuje jak czepianie się albo skrajny idiotyzm. Nie przyszło jej do głowy, że jest toksyczna, także na odległość; że miłość rodzicielska to również uczenie życia poprzez dawanie przykładu (także traktowaniem własnego życiowego partnera) i stawianie granic. Żałuje, że jej dziecko nie chce z nią mieszkać. Elwira chciałaby chociaż móc przywozić córce kotlety. Zawsze, gdy ją odwiedza, zmywa naczynia (mimo protestów córki, która woli wstawić je do zmywarki) i zajmuje sobą całą przestrzeń jej małego mieszkania. Na każde skinienie jest – gdy „dziecko” chce, lub chowa się w kąt, gdy jej córka ma gorszy humor i źle ją potraktuje. Elwira czeka na najmniejszy przejaw serdeczności jak bezpańska psina na podrapanie za uchem i nie przyjmuje do wiadomości, że ma swój duży udział w braku kompetencji społecznych i ciągłym poczuciu beznadziei swojego ukochanego dziecka. Nie chce widzieć, że takie zalanie „miłością” to żadne kochanie, tylko zaspokajanie swojego egoizmu i zapełnianie swojego życia życiem dziecka. Iwona uważa, że jej synuś jest wyjątkowy, tylko czasem nie ma szczęścia. Bierze jej samochód bez zgody? Widocznie potrzebował. A że ona nie miała jak dojechać do pracy – cóż, przecież jakoś sobie poradziła. Dziewczyny w dzisiejszych czasach są okropne – każda go zostawia. Bywa nerwowy i porywczy, nawet Iwonie kiedyś podbił oko, ale przecież generalnie jej synuś jest dobrym człowiekiem. Nie umie sprzątnąć po sobie, za to lubi dobrze zjeść – prawdziwy facet z niego. Gdy po pijanemu rozwalił samochód, była gotowa dać łapówkę całej Komendzie Stołecznej i sędziemu, aby tylko mu się upiekło. Porusza wszelkie znajomości, żeby znaleźć mu kolejną pracę (w żadnej nie wytrzymał dłużej niż trzy miesiące) i nie widzi, że jej znajomi wykorzystują kryzys jako usprawiedliwienie braku chęci polecania wyhodowanego przez nią pasożyta. Poświęcanie się To kolejna zmora. Zawsze podszyte poczuciem krzywdy i wpędzaniem w poczucie winy „niewdzięcznego” dziecka. Nikt nie potrzebuje i nie chce niczyjego poświęcenia, zwłaszcza własnej matki. Co innego świadomy wybór: rezygnuję z pracy, bo chcę pierwszy okres życia mojego dziecka tak właśnie spędzić. Zarzucanie dziecku, że dla niego matka zrezygnowała z „kariery”, że wszystko oddała w imię jego dobra – jest kłamliwą manipulacją. Za takim przejawem przemocy (a tak!) stoi zwykle jej neurotyzm i niespełnienie. Obarczanie dziecka poczuciem winy za własne frustracje i nieumiejętność życia to wyraz niedojrzałości i zaburzonego funkcjonowania matki. Za tym zwykle stoi chęć kontroli i podporządkowania sobie wymykającego się dziecka. Szantaż emocjonalny („Ja dla ciebie to czy tamto, a ty pięknie mi się odwdzięczasz”) i roszczeniowość w imię rzekomych poświęceń uniemożliwia dziecku normalne życie, powodując złość, poczucie winy, poddanie się i głębokie zaburzenia nerwicowe. Domaganie się całkowitego oddania emocjonalnego Matka za wszelką cenę chce utrzymać pozycję najważniejszej osoby w życiu dziecka. Nie bierze pod uwagę tego, że naturalnym procesem jest zmiana i że jej rolą jest przygotowanie dziecka do dorosłego życia, bycia partnerem i rodzicem. Zamiast uczyć córkę szacunku do siebie samej, a syna, jak warto traktować kobiety, najchętniej ubezwłasnowolniłaby własne dziecko, by dało jej taką miłość, jakiej nie otrzymała od wybranego przez siebie partnera. Posunie się do udawania choroby i wzywania dziecka pięć razy w tygodniu w środku nocy lub przed ważnym towarzyskim wydarzeniem dziecka, w którym miała nie brać udziału, ataków wymówek albo „rezygnacji” („No tak, jedź sobie na ten weekend, a ja zostanę sama. Może umrę, to nie będziesz mieć więcej ze mną kłopotu…”). Bierna służąca Uzależniona od mężczyzny lub od dziecka (co ciekawe, to rzadko idzie w parze!), sama o niczym nie decyduje. Toleruje każde zachowanie swojego partnera lub dziecka. Nie umie zadbać ani o siebie, ani o dziecko, bo jeśli daje się terroryzować jednemu lub drugiemu, to dbanie jest niemożliwe. Nie wie, jak ustalać zasady. Ba! Nie wie, jakie one powinny być! Nie ma mowy o jakiejkolwiek konsekwencji, bo nikt nie ma zwyczaju liczyć się ze służącą. Niedecyzyjna, bierna, nieszczęśliwa, wpędza w poczucie bezsensu niczemu niewinne dziecko. Szafowanie „dobrem” dziecka W zależności od osobistego wygodnictwa: toleruje przemoc domową („przecież dziecko powinno mieć obydwoje rodziców”) lub rozwala istniejący związek(„dziecko powinno mieć szczęśliwą matkę, a z ich ojcem taka nie jestem”). Cacka się z rodzinnym przemocowcem jak ze zgniłym jajem, nie widząc, że rujnuje psychikę dziecka. Przeciwny biegun: sprowadza do domu i swojego łóżka kolejnych wujków, nie biorąc pod uwagę, że kalejdoskop jej miłosnych porażek burzy poczucie bezpieczeństwa dziecka. Tylko toksyczna, ograniczona matka uniemożliwia dziecku kontakty z ojcem– najczęściej w imię osobistej zemsty zawiedzionej kobiety, ale z niesieniem na sztandarze „dobra” dziecka (nie mówię o sytuacji, gdy ojciec nie trzeźwieje lub rzeczywiście skrzywdził dziecko). Nie patrzy, jak rozwiązać sprawę spotkań, by było to z największą korzyścią dla dziecka. Zabrania, bo… i tu następuje cała litania bzdur, w jej oczach utwierdzających ją w słuszności podjętej decyzji. Dla „dobra” dziecka toksyczna matka despotycznie przejmuje ster jego życia w swoje ręce. Lepiej wie, jakie studia ma skończyć, z kim się zadawać, jak spędzać wolny czas. Płaci i wymaga całkowitej lojalności i poddania. „Niesubordynacja” kończy się emocjonalną karą, a nawet zerwaniem wszelkich kontaktów (taką postawę również dość często przejawiają ojcowie). „Przyjaciółka” – taka „od serca” Zwierza się dziecku ze swoich rozterek, obarczając je sprawami, które zwyczajnie je przerastają. Dopytuje o intymne szczegóły z życia dziecka, udziela rad, zabiera na swoje imprezy jako osobę towarzyszącą. Ma z dzieckiem sekrety przed ojcem, trzyma z nim przeciw niemu sztamę. Z szesnastolatką pali papierosy, siedemnastolatkowi kupuje piwo. Nie wie, że w ten sposób nie zagłuszy swoich wyrzutów sumienia (bo np. skrycie sama nadużywa alkoholu albo w swoim mniemaniu nie spędza z dzieckiem wystarczającej ilości czasu), a jedynie zrobi mętlik w głowie dziecka, które przyjaciół dobierze sobie samo, a potrzebuje, by rodzic był odpowiedzialnym, stabilnym przewodnikiem, rozsądnym tłumaczem rzeczywistości. Zaprzyjaźnić chce się także z partnerem dziecka. Jeśli ma córkę – będzie kokieteryjna, „młoda”, „atrakcyjna”. Gdy ma syna, każda jego dziewczyna będzie dla niej fantastyczna, ale… I tu po cichutku zaczyna się sączenie jadu: zgrabna, ale nogi ma dość krótkie; fajnie się urządziliście, całe szczęście, że mój syn ma dobry gust; wyjazd to dobry pomysł, tylko czemu jedziecie w góry, skoro ty tak lubisz morze..? Frustratka Wiecznie niezadowolona (powód zawsze się znajdzie), krytyczna, nadmiernie wymagająca uwagi. Źle się wyraża o ojcu dziecka, wciąga je w rodzicielskie rozgrywki (to także zdarza się ojcom). Biedne dziecko – jak ono potem samo ma być odpowiedzialnym partnerem i nietoksycznym rodzicem?? Matka skłócona z całym światem (albo ze znaczącą jej częścią) to podwalina problemów psychicznych dziecka. Także matka nadmiernie rywalizacyjna jest generatorem problemów: porównuje swoje dziecko z innymi i albo święci triumfy wbijając siebie w pychę i fałszując obraz rzeczywistości, albo jest niezadowolona. Jeśli przenosi maskowaną agresję ze swojej matki (najczęściej w relacjach matka – córka) lub ojca (relacja matka – syn), nigdy nic jej nie zadowoli, zawsze znajdzie powód do narzekania i wyrzutów, wpędzając dziecko w chorobliwe zapotrzebowanie na aprobatę. Brak konsekwencji świadczy o słabości wewnętrznej i ma związek z ogólnym niezadowoleniem matki z siebie i życia. Zabrania czegoś, po czym pod wpływem wymuszenia ustępuje (uwaga! Zmiana zdania pod wpływem argumentów i negocjacji jest jak najbardziej zdrowa, natomiast uleganie dla świętego spokoju, pod wpływem wrzasków lub niezadowolenia dziecka, to postępowanie toksyczne, prowadzące do rozchwiania wewnętrznego obydwojga). „Sprawiedliwa” We własnych oczach oczywiście. Bardzo dba o to, by traktować dzieci po równo i tak samo, co powoduje głębokie poczucie niesprawiedliwości w starszym dziecku, bo zwykle od niego więcej się oczekuje mniej dając mu w zamian. Ze zdziwienia przeciera oczy, że jej „sprawiedliwość” powoduje złe relacje między rodzeństwem i wieczne wojny. Drugim końcem kija jest jawne nierówne traktowanie, czyli faworyzowanie któregoś z dzieci – często tego sprawiającego więcej kłopotów. Oczywiście percepcja dziecka jest taka, że może odczuć krzywdę z powodu, który rodzicowi w życiu nie przyjdzie do głowy. „Obecna nieobecna” Spędza z dzieckiem bardzo dużo czasu. Fizycznie, bo rzeczywiście w ogóle tego czasu nie spędza z nim. Co z tego, że są cały dzień w domu, jak tak naprawdę albo nie ma czasu się dzieckiem zająć (praca, komputer, portale społecznościowe, sprzątanie, maseczka, rozmowy telefoniczne z darmowymi minutami…), albo nie ma na to ochoty, tylko wstydzi się do tego przyznać nawet sama przed sobą. Nie przyjdzie jej do głowy, by spędzić pół godziny dziennie całkowicie i tylko z dzieckiem (bez innych czynności, odbierania telefonu, oglądania serialu, odkurzania), by miało ono poczucie, że jest ważne i kochane. Lepsze konkretne pół godziny przytulania, wariowania i wspólnego tarzania się po dywanie, niż cała doba udawania. Matka pijąca Robi większe spustoszenie w psychice dziecka niż pijący ojciec, chociaż w obydwu przypadkach dziecko wyrasta na Dorosłe Dziecko Alkoholika (och, ileż protestów słyszałam: ja nie jestem żadnym dzieckiem alkoholika, tylko mój rodzic po prostu czasem się nie kontrolował…) (przeczytaj więcej o wpływie alkoholizmu na rodzinę tutaj). Kłopoty z samooceną (nieadekwatnie zaniżona lub zawyżona), nadobowiązkowość lub totalne mentalne lenistwo, brak poczucia bezpieczeństwa i lęk przed bliskością to dziedzictwo dorastania w domu z alkoholem. Bez terapii DDA bardzo trudno – jeśli w ogóle możliwe – jest zbudować zdrową rodzinę. Warto sobie uświadomić, że gdy dziecko wkracza w nasze życie, nic już nie będzie takie samo. Dziecko NIE jest własnością rodzica. To nie pluszowy pajacyk, którego możemy włożyć w dowolną szufladkę. Zanim zaczniesz, Czytelniku, obwiniać swoją matkę o toksyczność, weź pod uwagę, że: • Każda matka ma ogromny udział w szczęśliwym lub nieszczęśliwym życiu swojego dziecka. „Ma udział” nie oznacza „jest winna”. Chce dla dziecka jak najlepiej(pomijając patologie) i wychowując dziecko korzysta z dostępnych jej zasobów. Innymi słowy: wychowuje jak umie. A że często nie umie… • W naszą narodową kulturę wpisana jest przemoc, a to ona jest podwaliną wszelkiej toksyczności. Z pokolenia na pokolenie powielamy metody stosowane w naszych domach, nie umiejąc dostrzec, że można inaczej: zamiast nakazów i zakazów – nagradzanie i wspieranie zachowań pożądanych z karami jako ostateczność. Uważamy klapsa za nieszkodliwe, a wręcz konieczne narzędzie wychowawcze, gdy tymczasem jest to tylko i wyłącznie przejaw bezradności i brak zasobów dorosłego! • Toksycznością nasiąka się bardziej niż myślisz, więc jeśli pochodzisz z toksycznego domu, trudno ci będzie stworzyć dom zdrowy. Problem polega na tym, że zatruci ludzie nie chcą widzieć własnej trucizny, tylko szukają jej na zewnątrz, obarczając innych winą za własny dyskomfort, domagając się emocjonalnego zadośćuczynienia za doznane krzywdy od partnera lub… dziecka, oczekując od toksycznego rodzica naprawienia „winy” lub pogrążając się w poczuciu krzywdy i nieszczęścia. • Nieodcięta pępowina, wysoki poziom lęku, ogólny brak zadowolenia i poczucia sensu w życiu, kłopoty z relacjami – to sygnały, że warto szukać pomocy, zanim zatrujesz własne dziecko. Na początek proponuję przeczytać książkę Susan Forward „Toksyczni rodzice”. Potem być może warto poszukać zewnętrznego wsparcia. Szkoda życia. By: Anna Kossak psycholog, life coach, trener biznesu, Toksyczny ojciec Zobacz wszystkie artykuły tego autora
Ref. Nasza mama, mama zadumana, mama zadumana cały dzień. Błądzi myślami daleko, codziennie przypala mleko. Na łące zrywa kwiaty i sól sypie do herbaty. 2. Nasza mama niezwykła kucharka Krokodyla wrzuciła do garnka. Krasnoludek wpadł jej do sałaty A w piecu piecze się zegarek taty. Ref. Nasza mama.. 3. Ten krokodyl co uciekł z
Nie wiem jak u Was, ale moja mama jest jedną z najlepszych osób jakie mogłam poznać w swoim życiu. Zawsze była blisko by mnie rozśmieszyć, bądź otrzeć łzy. Pomogła mi się stać osobą, którą jestem dzisiaj. A jaka jest Twoja mama? Oto niektóre ze znaków, które świadczą o tym, że powinniśmy być dumni ze swoich mam. 1. Twoja mama jest jedną z Twoich najlepszych przyjaciółek. To właśnie ona jako pierwsza dowiaduje się o wydarzeniach w Twoim życiu i masz z nią regularne rozmowy na skype’ie. 2. Jednak ma świadomość, że rola matki jest o wiele ważniejsza niż rola przyjaciółki. Nawet jeśli jesteście najlepszymi przyjaciółkami, to mama wie, że jej rola jako matki ma o wiele większą wagę. Nieważne czy nam się to podoba czy nie, ona zawsze będzie dbać o to, abyśmy podejmowali decyzje zgodne z tym co mówi nam serce. Moja mama mówi, że nie jest tylko moją przyjaciółką czy kumpelą, ale jest kimś, kto pomoże mi w każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji. 3. Twoja mama zawsze Cię wysłucha, zawsze możesz na nią liczyć. Jeśli przeżywasz zawód miłosny, albo potrzebujesz porady – ona jest zawsze do dyspozycji. Słucha Cię, zawsze, bez osądzania. (Dzięki mamo!) 4. Twoja mama jest Twoim najbardziej oddanym kibicem. Moja mama zawsze dąży do tego aby dopingować mnie choćby nie wiem jak beznadziejnie mi szło. Masz marzenia? Mama będzie zawsze gotowa aby Cię wspierać, nawet jeśli nie jesteś zbyt pewny siebie. 5. Razem ze swoją mamą macie własne dowcipy, których inni nie rozumieją. Ciągle się chichoczecie? Wynika to z faktu, że bardzo dobrze się znacie i wiele już ze sobą przeszłyście. Moja mama i ja czasami pękamy ze śmiechu, a inni patrzą na nas jak na dziwaków. Nam to nie przeszkadza. 6. Na spotkaniach rodzinnych zawsze trzymacie się razem. Kto inny zapewni Ci rozrywkę jeśli Twoja ciotka opowiada o swoich kotach? Zawsze trzymacie się blisko siebie, bo razem możecie znieść wszystko! 7. Twoja mama zawsze na pierwszym miejscu stawia rodzinę. Nawet jeśli robi karierę, czy bierze udział w życiu społecznym, to właśnie rodzinę zawsze stawia na pierwszym miejscu. Nigdy nie spóźniła się po Ciebie do szkoły mimo, że miała spotkanie. Nigdy nie zapomniała o Twoich urodzinach, ponieważ byłaś i nadal jesteś najważniejszą osobą w jej życiu. 8. Twoja mama zawsze pyta o Twoje życie. Zawsze się o Ciebie troszczy. Ona po prostu musi wiedzieć co u Ciebie słychać. Jeśli mówisz, że jest „OK” albo „Wszystko w porządku”, będzie robić wszystko aby wyciągnąć z Ciebie szczegóły. 9. Twoja mama zawsze obserwuje Cię uważnym okiem, ale nigdy się nie unosi. Nigdy nie zauważasz tego, ale ona zawsze ma na Ciebie oko i upewnia się, że wszystko u Ciebie w porządku. 10. Pozwala Ci popełniać błędy, ale zawsze jest obok żeby móc pomóc Ci stanąć na nogi. Moja mama pozwalała mi przejść przez zawód miłosny, albo popełnić jakiś błąd – i wiem jak ciężko było jej na to patrzeć. Jednak miała świadomość, że najlepiej uczyć się na własnych błędach i zawsze była obok, aby pomóc mi z nich wyjść. Dobra mama wie, że nie może żyć tylko dla Ciebie i wie, że może być tak, że umówisz się z kimś z kim być nie powinnaś. Jednak kiedy dojdzie do takiej sytuacji zawsze będzie obok aby pomóc Ci otrzeć łzy. 11. Twoja mama wie, że jest po prostu starszym, bardziej doświadczonym dzieckiem. Jeszcze pamiętam co powiedziała moja mama przed wyjazdem na studia: „Oto najważniejsza rada, jaką mogę ci dać: Jeśli będzie ci się kręcić w głowie, gdy wypijesz za dużo, po prostu ugryź się w język. To ci pomoże.” Fajna mama nie będzie udawać, że była święta i doskonała przez całe życie. Fajna mama nie gra w „Jestem bardziej święta niż Ty”, bo też jest człowiekiem i wie, że każdy popełnia błędy. Ma świadomość, że Ciebie to nie ominie, ale używa swojej mądrości aby pomóc ci, gdy tego potrzebujesz. 12. Każdy kocha Twoją mamę. Moi znajomi chcą spędzać czas z moją mamą i sugerują, że chcieliby kiedyś powtórzyć takie spotkanie. Gdy zapraszają mnie na imprezę noworoczną, mówią mi żebym zabrała ze sobą mamę. Nie żartuję! 13. Bo Twoja mama jest zabawna. Ona zawsze wie o co chodzi, potrafi znaleźć równowagę pomiędzy byciem koleżanką, a mądrą i doświadczoną kobietą. Wynikiem jest wspaniałe poczucie humoru. 14. Nawet gdy jesteś na nią zła, wciąż wiesz jak bardzo Ci na niej zależy. Jeśli Twoja mama jest taka jak moja, to na pewno czasami doprowadza Cię do szału. Jednak nawet gdy do tego dojdzie nie ma takiej opcji, że będziesz kochać ją mniej. 15. Na pytanie „Kto jest Twoim największym bohaterem?” odpowiedź jest zawsze jedna: Mama. Odsuń się Perfekcyjna Pani Domu, moja mama jest lepsza od ciebie. W szkole napisałam już kilka ciekawych wypracowań rozwijających ten punkt. 16. Nie możesz wyobrazić sobie życia bez niej… Twoja mama zbudowała taki silny fundament dla Ciebie. Teraz nie ma takiej możliwości, aby go wyburzyć. To ona Cię „zbudowała” i ukształtowała jako człowieka. Teraz gdy próbuję sobie wyobrazić życie bez niej, wiem, że to jest po prostu niemożliwe. 17. …bo Twoja mama jest jedną z najważniejszych osób na świecie. Bo co bez niej zrobisz? Kocham Cię Mamo!Zapytaj psychologa. Witam, już nie wiem co robić. Moja mama pije. Mam 17 lat, ona 39. Jest jeszcze młoda i ładna, więc się rujnuje. Co więcej, moja mama nie wpada w binges, przez tydzień, dla dwojga. Po prostu kupuje sobie piwo i cicho sama, podczas gdy nikt nie widzi drinka. Tak, myślałem, że robi to,Forum: Oczekując na dziecko Chcę się Was dziewczyny zapytać jak Wasze mamy reagują na to, że będą babciami? Moja niby ciągle pytała kiedy w końcu postaramy się o dziecko, a teraz jej zainteresowanie nagle zniknęło. Nie odwiedza mnie, nawet gdy jest na urlopie. Zawsze znajduje jakąs wymówkę. Ma dużo czasu, gdyż w prowadzeniu domu pomaga jej moja babcia (a właściwie to ona prowadzi cały dom). Ma za złe, że moja babcia chce się jakoś włączyć w opiekę nad moim maluszkiem. Nie chce oglądać kasety z USG, gdyż twierdzi, że ona nie lubi tego oglądać, bo “to” (czyli moje dziecko!) przypomina jej galaretę!!!!!! NIe jest ciekawa zakupów dla dziecka. Słowem mam matkę a praktycznie tak jakby jej nie było. Zero wsparcia. Jak to jest u Was? Na co możecie liczyć? Czy to, że jesteście dorosłe oznacza, że same przestałyście być córkami? Że nie potrzebujecie zainteresowania Waszych mam? Dorota mama Mikołaja (Postna zupa grzybowa to moja ulubiona potrawa wigilijna i nie mogę się już doczekać, aż znowu będę się nią rozkoszować. Moja ciocia robi ją najlepiej i zdradziła mi przepis. Oprócz intensywnego wywaru warzywnego oraz sporej ilości suszonych grzybów przyda się także składnik, który raczej kojarzy się z Wielkanocą.
Co mam zrobić, żeby mama przestała się na mnie zawodzić? Ostatnio dostaje ochrzan za wszystko - nawet jeśli to nie jest moja wina. Wiecznie to ja jestem ta zła i nie pomagam - "oczywiście w przeciwieństwie do mojej młodszej siostry". Naprawdę staram się jak mogę. Większość dnia (a czasem nawet nocy) spędzam na nauce, bo wiem, że gdy dostanę złą ocenę (niżej niż 4), to sprawię mamie zawód. Staram się również pomagać we wszystkim, ale moja mama i tak ma do mnie pretensje, że nic nie robię. Jest mi strasznie przykro z tego powodu. Od kilku lat odnoszę wrażenie, że to ja jestem w rodzinie ta gorsza, a moja młodsza siostrzyczka jest jej faworytką. Nie jestem przekonana czy szczera rozmowa z mamą coś da, bo wiele razy taka była przeprowadzana i max. po miesiącu znowu było źle. Nie wiem już co powinnam zrobić. Czuje się zagubiona i niechciana we własnym domu.
Tsa? Moja mama od lat robi różne nalewki. Mama robi je ma mieszance wódki i spirytusu z czymśtam. Nieważne. Ważne że wódki i spirytusu. Wychodziłam z mamą i bratem na zakupy. Ja miałam 8 lat, Sławek 4. Mama głośno, bardziej do siebie niż do nas, powiedziała “pamiętać żeby kupić wódkę i spirytus na nalewke”.Witam! Rozumiem, że jest Ci teraz bardzo ciężko. Strata bliskiej osoby zawsze jest trudnym doświadczeniem i nieławo sobie z tym poradzić. Poczucie straty i tęsknota są naturalną reakcją na śmierć rodzica. Powinnaś zgłościć się do psychologa - on pomoże Ci przetrwać trudny czas żałoby. Otrzymasz wsparcie, którego teraz bardzo potrzebujesz. Możesz również porozmawiać z pedagogiem szkolnym, pomoże Ci on znaleźć psychoterapeutę i pokieruje, gdzie powinnaś się udać. Dla Twojego taty jest to równie trudna sytuacja. Na pewno wie, że tęsknisz za mamą tak samo jak on. Spróbujcie o tym porozmawiać, może to Was zbliży. Postaraj się nie udawać przed przyjaciółmi, że wszystko jest w porządku – bo nie jest. Jeśli pokażesz im, że pod maską złości i rozdrażnienia kryje się żal i tęsknota, jest szansa, że Cię zrozumieją. Wtedy na pewno łatwiej będzie się Wam dogadać. Spotykaj się z nimi jak najczęściej, będziesz miała okazję oderwać się od ponurych myśli. Potrzeba czasu, żeby pogodzić się ze stratą – teraz wydaje Ci się to niemożliwe, ale zapewniam, że nie jest. Pozdrawiam serdecznie.Jestem tylko zwykłą mamą robi najlepiej, aby podnieść moje shitheads t shirt śmieszne slogan matka dni prezent grunge tumblr prezent slogan tees $ 22.88 67923 w magazyniekarla08 Moja propozycja:Obydwoje rodziców bardzo mocno kocham, jednak nic nie równa się z tym czułym pocieszeniem mojej mamy, kiedy zrobię coś złego. Ona zawsze wie co mi powiedzieć, żebym nie przejmowała się jedynką z matmy, siniakiem na kolanie lub tym, że włosy nie chcą mi się układać! Chciałabym jej również podziękować za to, że zawsze we mnie wierzy, rozumie mnie w każdej sytuacji i bez względu na to jaka będę i co zrobię ona zawsze będzie obok mnie. 1 votes Thanks 0więcej tego nie rób, jeśli nie chcesz, żeby cie przyłapała. z resztą ty znasz swoją mamę najlepiej, więc ty najlepiej wiesz, co zrobi. Odpowiedz na ten komentarz Karolinka35 2010-08-14 17:40:58Widok (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 10:40 witam. mam 28 lat i odkad siegam pamięciom matka i ojciec mnie traktują jak smiecia. jak miałam 17 lat tata powiedział ze jestem zerem,ze się do niczego nienadaje. jak cos mu nie poszło w pracy to zawsze wyzywał się na nie w oczy mi powiedziała ze załuje ze mnie urodziła,ze jej zycie zniszczyłam i urodziła mnie po to abym ja utrzymywała bo to sa obowiązki dziecka(mama nigdy nie pracowała)wiecznie wysyłała mnie do jakiejś pracy markiecie do układania towaru,a to w sezonie na zmywak noi oczywiście zabierała mi wypłaty to twierdziła ze pokoj który mam to mi odnajmuje bo nic nie ma za darmo. teraz mam swoja rodzine i corke która ma 4 się w 26 tyg jako wcześniak ma orzeczenie o moi rodzice mimo ze mam swoje zycie nie odpuszczają w ponizaniu mama mojej corce potrafi powiedzieć "nikola ty się do niczego nie nadajesz jak twoja mama" "nikola inne dzieci już potrafią mowic,ładnie jedza a ty babci tylko wstyd przynosisz bo się nie nadajesz do niczego bo nic nie umiesz" nawet jak urodziłam corke i walczyła o zycie mama nawet nie przyjechała do szpitala. zadzwoniła do mojego meza i powiedziała lepiej by było aby to dziecko zmarło bo to wstyt ze w rodzinie jest chore dziecko,a mój tata jak spotkał moich znajomych to mówił "słyszałes/słyszałaś ania benkarta upośledzonego urodziła".noi mam tego dość!!! chciałabym aby corka miała dziadkow a z drugiej strony chce zerwac wszelkie kontakty :( 27 4 ~Sabina (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 11:18 to przykre Bardzo przykre to co piszesz naprawdę nie ma słów na to jak własna matka może w taki sposób mówić. Nie łatwo Ci na pewno ale lepiej dla Twojego zdrowia psychicznego byś ukróciła kontakty z rodzicami najważniejsze by Twoja córeczka nie musiała tego słuchać 4 latka to juz tyle że z pewnością córeczka rozumie co znaczą słowa babci a po co jej to powinna mieć rodzinę jako podporę. Dbaj o własna i dziecka dobroć bo oni sie juz nie zmienia jednak sa to rodzice więc Ci ciężko ale jesteś juz dorosła i dasz radę myś o własnej i dbaj o nią tak by Twoja córka nie miała takich wspomnień jak Ty 28 0 ~zmeczona zyciem (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 11:33 boli mnie to i nieraz płacze przez to ze kazda matka i ojciec pomagają swoim dzieciom,wspieraja a ja od zawsze byłam skazana tylko na siebie :((( chociażby sąsiedzi moich rodzicow czy znajomi dali mieszkania swoim dzieciom,lub mieszkają razem z nimi a moja mama twierdzi ze oni nie dostali tylko się dorobili. 7 1 ~Niekochana (2 lata temu) 26 czerwca 2020 o 13:55 Mam tak samo ale nam 14 lat mama mnie bije jak coś dostanie 5 zamiast 6 i ostatnio powiedziała że zapuzno było że by mnie usunac 1 0 ~anonim (1 rok temu) 17 listopada 2020 o 12:35 Piękny masz wiek. To ck powiedziała ta pseudo matka to powinnaś wiedzieć, że to nie jest normalne, to jest chore, ona jest coraz że Ci coś takiego mówi i tyle od Ciebie wymaga. Nich się weźmie za robotę i sama zajmie się swoim życiem a ty swoim. Masz szkole, skończ ją. Wybierz kierunek abyś TY była zadowolona j aby dał Cu perspektywy na życie i się odetnij od matki. Ja bym jeszcze nagrywała jej zachowanie aby za 10 lat jej TK wysłać listem, aby jej serce pękło o ile je ma. Może dopiero mieć serce za kilka lat albo do konca życia wcale. 2 0 ~Kasieńka (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 11:30 Współczuję Ci z całego serca i niestety rozumiem. Ja zawsze byłam winna całemu złu, które wydarzyło się mojej mamie. Milion raz słyszałam, że żałuje, że mnie urodziła. Gdy miałam 12 lat zrzuciła na mnie wszystkie domowe obowiązki, gotowanie, sprzątanie, zakupy. Zabraniała mi wychodzić z domu, awanturowała o wszystko. Nie chciała żebym się uczyła, pracowała... Powinnam siedzieć z nią w domu, w jednym pokoju i wysłuchiwać niekończącej się litanii żalów. Miarka mi się przebrała gdy miałam 18 lat i poszłam na studia, co zaowocowało piekłem w domu. Uciekłam do mojego chłopaka, starszego ode mnie wtedy o 17 lat. To była najmądrzejsza moja decyzja, bo od tej pory jesteśmy razem (dziś mam lat 30). Myślę, że podstawa to ograniczyć kontakty z matką do takiego stopnia, żeby unikać sytuacji, które są dla Ciebie stresujące. Dziś, po latach mam z moją mamą calkiem dobre relacje... Pod warunkiem, że rozmawiamy tylko przez telefon i nie dłużej niż 20 minut. Problemem za to jest otrząśnięcie się z problemów emocjonalnych po takim dzieciństwie. Zaburzone poczucie własnej wartości itp itd. Temat rzeka. Zachęcam do wybrania się na terapię. Jest w stanie troszkę pomóc. 21 2 ~zmeczona zyciem (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 11:48 od kiedy corka się urodziła jestem zadłuzona do końca zycia. kupienie sprzętu do domu który umożliwiał corce dalsze zycie,rechabilitacja,operacje,prywatne wizyty lekarskie brałam pozyczki gdzie się dało do tego nie mielismy gdzie mieszkac i do teraz wynajmuje kawalerke. mieszkanie jest tak małe ze nie mamy nawet mebli a moja matka ma 2 domy 3 pietrowe które dostała od swoich rodzicow. domy marnieją w oczach. błagałam matke daj mi chodziaz jedno pietro dam ci to co płace za wynajem czyli 1500 zł a ona mi powiedziała ze chce ukraść jej majatek,ze to wszystko jej i może mi wynająć piwnice(nie ma w niej okien,nie ma wanny,i jest piec,a wejście jest przez garaz))za 2000 zł miesięcznie + opłaty 6 7 ~w. (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 11:50 Ale po co Twojemu dziecku tacy dziadkowie ,ja bym zerwała kontakt z takimi rodzicami ,wnuczki również by nie zobaczyli ,potem dziecko będzie słuchało że mam nieudolną matkę i przez gadanie straci szacunek do Ciebie .Może ja zerwiesz kontakty to się opamiętają i zmienią swój stosunek do Ciebie . 33 0 ~zmeczona zyciem (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 11:57 nieraz nie odzywam się do matki 3-4 miesiące a ona nawet nie zadzwoni i nie spyta się co u mnie :((( najlepiej zebym wogole się nie urodziła :((( 1 1 ~Sabina (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 12:15 Nie myśl tak kochana Twoja matka nawet nie wie jaka ma wspaniała i przede wszystkim silna córkę Twój żal nigdy nie zniknie do niej. Nie myślałaś o zmianie mieszkania na większe za 1500 z opłatami naprawdę by się coś znalazło a i wtedy może była byś odrobinę szczęśliwsza i nie musiałabyś myśleć i wspominać jaka masz chłodna matkę 13 1 ~zmeczona zyciem (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 12:36 a najlepsze jest to ze za moja siostra która ma 18 lat matka i ojciec w ogien by skoczyli,daja jej wszystko :( 1 8 ~wiola (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 13:00 A pytałaś kiedyś się wprost rodziców ,dlaczego tacy dla Ciebie są i czy cię kochają .Zapytaj . 13 0 ~klara (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 13:29 A gdzie jest twój mąż i jego rodzina? 4 0 ~Kinga (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 14:07 I tu mamy klasyczny przykład tzw wzmocnienia negatywnego stosowanego przez rodziców w celu zmobilizowania dziecka. Oraz efekt jaki takie działania najczęściej przynoszą. Odetnij się od rodziców, spróbuj sobie sama radzić bez ich pomocy, a zobaczysz, że tym samym zyskasz ich szacunek. I nie powtarzaj wzorca, córkę już wychowuj inaczej bo wyrośnie z niej nieporadna zakompleksiona kobieta. Trudno jednaznacznie ocenić czy Ci rodzice są źli - na pewno nie potrafią wychowywać dzieci, wprowadzać element konkurencji trzeba z umiarem bo potem jedno z dzieci czyje się pokrzywdzone względem drugiego. Ich zapewne też tak traktowano, bo to zazwyczaj ciągnie się pokoleniami. 15 4 ~meggi (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 17:00 sorki ale co to za rodzice????,wybacz pomimo,że to bolesne ja bym ucięła wszelkie kontakty z nimi jesteś dla nich pożywką do plucia jadem wszelkie Twoje niepowodzenia są dla nich powodem do kpin. Żenada jakaś a na starość siostra się wypnie d**ą na rodziców a oni będą od Ciebie żądać opieki-tylko pytam za co ???? Także dziewczyno masz męża ,dziecko poświęć się dla nich bo to teraz jest Twoja RODZINA ;-)) 19 0 ~Lenka (9 lat temu) 6 lipca 2013 o 20:19 Dokładnie. Od toksycznych zdarzeń i ludzi trzeba się odcinać. Na Twoje pytanie "czy coś matce zrobiłaś?" odpowiadam .Nic jej nie zrobiłaś,ale ona nienawidzi siebie,swojego życia,a nie potrafiąc radzić sobie z frustracjami ,przelewa to na ciebie. Jeżeli możesz to chroń swoją córkę. Jak ma mieć taką babcię,to lepiej żądną, bo toksyny będą się przelewały dalej,z pokolenia na pokolenie. 15 1 ~Ann (1 rok temu) 9 grudnia 2020 o 10:48 Ja niby nie mam jakiś traumatycznych przeżyć z dzieciństwa. I czasem czuje się dziwnie, ze się użalam. Powinnam być wdzięczna za wychowanie, a mam wielki wewnętrzny żal. Matka po prostu się mną nie interesowała. Przychodziła po pracy do domu, gotowała zupę (albo i nie), siadała przed tv i najczęściej zasypiała. Weekendy spędzałam u dziadków gdzie tez nikt się mną nie interesował. Nigdy nie zrobiła mi kanapki do szkoły, nie interesowała się tym w co jestem ubrana, już nie wspomnę o innych rzeczach. O dom za bardzo nie dbała, ojciec miał strasznie wybuchowy charakter wiec bałam się kogokolwiek zaprosić do domu. Do tego oboje palili w domu papierosy (ode mnie oczywiście śmierdziało fajkami) i oglądali tv na cały regulator (jak prosiłam o ściszenie bo bolała mnie głowa to się na mnie ojciec wydzierał). I to trwa do dziś. Mam dzieci, męża i dalej musze wręcz błagać o jej uwagę. Nigdy nie pamięta o urodzinach moich czy dzieciaków. Syn kończył 10 lat - nawet nie zadzwoniła. Siostra tez się od nas odwróciła - urodziła dziecko i stwierdziła, ze moje dzieci nie mogą spotykac się z jej synem. Ja mam wewnętrzne poczucie, ze jestem nic nie warta, i nie zasługuje na nic. Nie potrafię z nikim zbudować bliskiej relacji bo wydaje mi się ze i tak wszyscy mnie zostawia. 2 0 ~Kocio (9 lat temu) 7 lipca 2013 o 08:35 Tacy "rodzice" zdarzają się częściej niż myślisz. Już prędzej obcy ludzie bardziej potrafią pomóc niź rodzina. Ale to wcmacnia. Nie jest lekko ale jak juź przejdziesz najgorszy etap to będzie lepiej. Z rodzicami zerwałabym wszelkie kontakty w takiej sytuacji. Bez nich będzie ci się żyło spokojniej, tak mi się wydaje. Jako dorośli ludzie kształtujemy nasze relacje i relacje naszych dzieci, po co robić dziecku krzywde takimi dziadkami? 21 1 ~zmeczona zyciem (9 lat temu) 7 lipca 2013 o 12:10 moja matka wogole jest dwulicowa.,fałszywa,i ma o sobie wysokie miemania. niezna słowa prywatność. wiecznie powtarza to mój majatek,i mój majatek ale ile można tego słuchac !!! :((( nawet złotowki nie dała aby dziadek zbudował dom wszystko dostała za darmo. nawet jak zmarł dziadek to zamiast załatwiać pogrzeb to latała po mieszkaniu i obliczała co ile jest warte i w necie szukała czy jakies pieniądze dostanie za śmierc dziadka. 3 3 ~Karola (9 lat temu) 8 lipca 2013 o 13:40 Kobieto otrzasnij sie ! Lepiej późno niż wcale , uważam ze powinnas zerwać wszelkie kontakty. To nie matka tylko wyrodna kobieta która nie nadaje sie ani na matkę ani na babcie . Wyjedzicie do innego miasta zacznijcie zycie na nowo. Bo za pare lat zachorujesz na schizofrenię po takiej traumie i dziecko nie bedzie miało matki . Kobieto czas spojrzeć w lustro i powiedzieć matce Dość ! Mam poczucie własnej wartości i niechce by moje dziecko straciolo do mnie szacunek w przyszłości a pamiętaj ze WZORCE wyniesione z domu rodzinnego ciągną sie jak smród po gaciach z pokolenia na pokolenie. Ratuj Własna Rodzine . 16 2 (9 lat temu) 8 lipca 2013 o 13:37 To koszmar mieć takich rodziców... A nie możesz się od nich wyprowadzić i zerwać kontakt? Smutno jest czytać takie historie i naprawdę bardzo współczuję Tobie :/ ;/ 12 0 ~pieczulka (9 lat temu) 9 lipca 2013 o 10:11 bez Twojej winy znalezli sobie w Tobie wytlumaczenie wszystkich swoich niepowodzen. ale to nie znaczy ze jest z Tobą coś nie tak. bo nawet jesli sie buntowałaś w dzieciństwie i byłaś krnąbrna to to była reakcja na ich niecheć do Ciebie. nie czekaj na rodziców, jesteś mentalną sierotą od lat wiec i lepiej żeby Twoje dzieci takich dziadkow nie mialy. masz żal że Ci nie pomagają(a mają z czego), no cóż nie tylko Tobie znam sytuacje gdzie starsza jest ta nieudacznicą a mlodsza niestety starsza dala sie wmanewrowac w mieszkanie w suterenie wielkiego pieknego domu. sami wyremontowali wszystko, a teraz gdy rodzice przeszli na emerytury, życia wlasnego nie maja. a rodzice siedza sami na 150m i nawet kota nie oddadza tylko wnuczka sie astmy juz nabawila- bo "wymyslaja z uczuleniem" a ludzie wykształceni.... 5 1 ~ja (9 lat temu) 9 lipca 2013 o 10:50 Dziewczyno Oni cie odrzucają i jesteś nie szczęśliwa. Odrzuć ich ty może nie będziesz szczęsliwasza,ale na pewno spokojniejsza,będzie mniej bolało. Też tak miałam,nie wiem dlaczego byłam zakałą rodziny wszystko żle, wszystko nie nie mogłam liczyć ani na pomoc,ani nawet na wsparcie nic. Właściwie dzięki mężowi urwałam kontakty(nie do końca,ale ograniczyłam do minimum-nie mógł już patrzeć jak mnie traktują i pewnego dnia powiedział,że nie jest tępym d*pkiem i więcej nie zamierza odwiedzać mojej rodziny-próbowali zachowania stosowane w stosunku do mnie stosować na nim) Jest mi lepiej pomimo,że nie powiem interesuje sie co tam u nich i wiem,że pomogli bratu kupić mieszkanie dokładają sie siostrze do domu,pomagają przy mna nie szukają kontaktu(w żadnej złosci się nie rozstaliśmy-po prostu przestałam szukać powodów,aby ich odwiedzać). Przez ostatnie dwa lata zaprosili mnie tylko raz,moje dziecko było tam mega zagubione,bo traktowali je tak jak mnie przed zadowolona wruciła od dziadków smutna i teraz wiem,ze kontakty za wszelka cenę nie są nam potrzebne. Smutne to ale jednak lepsze. 15 0 ~danuta (9 lat temu) 9 lipca 2013 o 11:53 dziewczyno, daj sobie spokój z rodzicami. Masz męża, córkę. Mam- miałam bardzo podobną sytuację z moją mamą. Kontakt? tak- telefoniczny, raz na jakiś czas -ale po kilku latach braku kontaktu. Moja mama ma też 3 domy. jest sama. Z całego rodzeństwa tylko ja byłam najgorsza. zawsze porównywana do dawno nieżyjącej siostry -chociaż ona zmarła jak miała 15 lat ito było ponad 40 lat temu. Dziś mam męża, wspaniałą córkę, mieszkanie... Moje dziecko nie ma nawet ochoty z babcią rozmawiać telefonicznie - wiecznie tylko pretensje, uwagi, złośliwości. I tak jest w stosunku do wszystkich wnuków - a ma ich łącznie aż 9!!! Przez całe życie liczyli się tylko bracia - ja nigdy... Dziś, obydwaj są rozwiedzeni, starszy ma nową rodzinę i dziecko, któe za chwilę skończy 3 lata -a moja mama jeszcze go nie widziała. bardzo przeżywałam zachowanie mojej mamy - zadawałam sobie zawsze pytanie - dlaczego ona taka jest? dlaczego mnie nie szanuje? przecież w stosunku do innych jest "normalna" i wiesz co? Zachowanie mojej mamy w stosunku do innych jest udawane ,a wobec mnie naturalne, rzeczywiste. Nikt nie każe mi spędzać z moją mamą świąt - to był/jest mój wybór. Jeśli chcę - zadzwonię. Wyrządziła mi w życiu dużo krzywdy - ale zawsze słyszałam, że to ja ją skrzywdziłam. Wiele razy , że mogła mnie utopić jak szczura. dziś mieszkam 200 km od niej i jestem szczęśliwa. oczywiście, z tęsknotą patrzę na kontakty moich znajomych z rodzicami -ale nie każdy ma tak dobrze. Staram się mieć dobry kontakt z nastoletnią córką - i udaje mi się. Ty, masz córkę, która Cię potrzebuje - ale matki silnej, a nie płaczącej p orozmowie z mamą. Jeśli słyszysz, że przynosicie jej wstyd - powiedz, że to ono wam wstyd przynosi. Bo rodzina wspiera jeśli dziecko jest chore. Ma problem- niech idzie na onkologię dziecięcą i popatrzy na chore dzieci przy których siedzą dziadkowie. Jesteś młodą kobietą i uwierz, nie potrzebujesz kogoś, kto Cię nie akceptuje. 29 0 ~E ! (9 lat temu) 12 lipca 2013 o 13:51 Bycie rodzicem nie upoważnia do zniszczenia życia dziecku. Mam podłą, despotyczną matkę i zerwałam z nią wszelkie kontakty. łatwo nie było ale to była najlepsza decyzja w moim życiu :) 20 0 ~KAI (8 lat temu) 4 sierpnia 2013 o 20:35 Kochana ! Głowa do góry ! "Psy szczekają karawana jedzie dalej"! Pamiętaj,że TERAZ Ty jesteś mamą i zrób wszystko, aby nie być NIGDY (nawet w najcięższych sytuacjach jakie jeszcze Ciebie spotkają w życiu)taką kobietą jaką jest Twoja mama dla Ciebie. Mieć w posiadaniu takich rodziców nie jest rzeczą ani łatwą ani przyjemną ale,ja będąc na Twoim miejscu całkowicie odcięła bym się od nich. Skup się na córeczce,jej wychowywaniu i myśl zawsze tak - "JESTEM FAJNĄ DOBRĄ KOCHAJĄCĄ MOJĄ CÓRECZKĘ MAMCIĄ"! :-) Życzę Tobie Twojej córci i mężowi samych dobrych ciepłych i pogodnych dni spędzonych razem w miłej dobrej rodzinnej atmosferze pełnej czułości i "dobrego słowa". 13 0 ~martusia (8 lat temu) 5 sierpnia 2013 o 14:59 Jesteś wspaniałą i dzielną kobietą,mamą córeczki,która jak nikt inny potrzebuje Twojej dziadkowie?To ich strata,nie oni wybrali taką zasługują na miano mamy i taty ani babci i dziadka. Moja mama,a właściwie kobieta,która mnie urodziła zawsze mnie krzywdziła,manipulowała mną,szantażowała emocjonalnie i wywierała straszną samego początku nienawidziła mojego męża,teraz powiedział,że najgorszym błędem jej życia było urodzenie mnie,że powinna była mnie oddać,że wyglądam jak wieloryb i fleja (po 2 ciążach sporo przytyłam),że nie dbam o siebie,że doprowadzi do odebrania mi dzieci i w ogóle... Nigdy nie spełniałam jej oczekiwań. Ale ja mam dwoje małych dzieci,męża i to jest najważniejsze,to jest moja rodzina i liczą się tylko oni a matka niech spada,dla mnie nie musi jej być,bo skoro żałuje,że jestem to nie ma córki... Mój TATO był wspaniałym człowiekiem,zmarł na raka płuc w strasznej agonii 4 miesiące temu i choć to okrutne to teraz ja żałuję,że to nie ona była na JEGO miejscu. Twój żal i ból rozumiem doskonale ale Ty musisz pamiętać,że na pierwszym miejscu jest Twoja rodzina-córeczka i mąż. Trzymam za Ciebie kciuki i ściskam mocno :) 9 0 ~rada (8 lat temu) 6 sierpnia 2013 o 12:48 A robiłaś badania genetyczne? Może nie jesteś dzieckiem jednego z rodziców.... a jeśli jesteś - zerwij z nimi kontakty i zacznij psychoterapię, żeby wyzwolić się z tego toksycznego związku. 2 5 (8 lat temu) 6 sierpnia 2013 o 17:55 Od takich rodziców starałabym się uciec jak najdalej. A już na pewno nie pozwalałabym im na kontakt z moim dzieckiem 7 0 ~NICK (8 lat temu) 12 sierpnia 2013 o 15:32 Toksyczni ludzie ! najlepiej co mozesz zrobic to obrazic się na nich za całe to dotychczasowe życie i nie utrzymywac kontaktów , nie tłumaczyć dlaczego bo sa zbyt tępi aby zrozumieć że robili ci krzywdę. może oni w dzieciństwie tez byli poniżani i nie kochani. i to takie sie zmkniete kolo robi. Ale to juz nie twoj problem. nie kontaktowac się i nie daj swojemu dziecku sie tak traktowac bo dziadkowie tacy nie są do niczego potrzebni! ty nic nie zrobłaś złego !! I nie szukaj winy w sobie , bo jej nie ma ! 6 0 ~matka (8 lat temu) 14 sierpnia 2013 o 13:03 miałam podobnie z moją mamą...już nieżyje...zerwij z nią kontakty raz na zawsze...ale pierwsze co zrób to w obecności matki, ojca ,męża stań mocno na nogach przed nią i wywal to co cię boli przez całe życie...to ważne , ulży ci , odwróć się i idż do domu...zajmij się swoim życiem i to tylko jest teraz ważne....wiem co mówię ...mam53 lata...córkę i wnuczkę rehabilitowaną od urodzenia...ale ja oddałabym za nią życie...uwierz mi że zdrowie twojego dziecka to najwazniejsza rzecz w życiu jaką można mieć...ja kazała Bogu brać moje zdrowie a pomóc wnuczce i tak się stało...mam nowotwór a jej rehabilitacja już się kończy...głowa do góry dziewczyno...i odrzuć żal i wściekłość na matkę ..ty nic nie jesteś winna i nic nie możesz...ale złe uczucia cię zniszczą...a ile razy o nich pomyślisz natychmiast mów do siebie jak do drugiej osoby-PRZESTAŃ O TYM MYŚLEĆ !!! to działa...powodzenia kochana 11 1 ~Gosia:) (8 lat temu) 26 sierpnia 2013 o 18:56 to przykre jest co tu czytam:(eh 3 0 (8 lat temu) 30 sierpnia 2013 o 20:46 Tak,nie ma co się z takim toksycznym człowiekiem kontaktować,czy dorosła do roli rodzica czy życia na to,lepiej ten czas poświęcić dzieciakowi,więcej pożytku i mame i tak czeka to co wszystkich,czy będzie miała miliony czy nie. 2 0 ~kolezanka (8 lat temu) 30 sierpnia 2013 o 23:40 ..tez mam toksycznych rodzicow,cale zycie dawali mi odczuc ze jestem jak kula u nogi, byli i sa egoistami-najgorsze jest to ze z wiekiem myslalam ze cos zmadzreja a to jest coraz gorzej..oni sa cacy a wszyscy dookloa sa do niczego..oni sie rozstali i i dalej psy na siebie wieszaja-chorzy ludzie...nigdy nie moglam na nnich polegac nawet nic nie chce od nich,wyprowadzilam sie kilka lat temu,zabierajac kilka szmat i zaluje ze nie szybciej..zerwalam wszystkie kontakty i jestem zadowolona ,nie obchzodzi mnie co inni mowia bo nic nie wiedza bo przeciez oni sa tacy sympatyczni i mili i kazdy daje sie nabrac i wychodzi na to ze ze mna jest cos nie tak!!ZERWIJ Z NIMI WSZELKIE KONTAKTY,ONI I TAK MAJA CIEBIE GDZIES I TWOJA RODZINE,MUSISZ BYC SILNA PSYCHICZNIE I NIE DAWAJ SIE NIKOMU POMIATAC I PAMIETAJ JESTES WSPANIALA MATKA,KOBIETA,CHODZ Z GLOWA DO GORY UNIESIONA BO NIE JESTES NICZGO WINNA ZE MASZ CHORYCH wyjedz do innego miasta i zacznij od nowa,poznasz nowych ludzi i zycie stanie sie lepsze!! 8 0 ~smerfetka (8 lat temu) 8 września 2013 o 15:47 jakbym czytała o sobie :( wiem ze to naprawde boli, nie zycze nikomu tak wstretnego uczucia i traktowania przez własna matke :( kocham moja mame ogromnie mimo tego jak mnie traktuje. brakuje mi jej milosci ,przytulenia, dobrego slowa .... :'( 7 0 (8 lat temu) 9 września 2013 o 13:15 Przeczytałam co piszecie o rodzicach, matkach. Smutne. Dom kojarzy mi się z miejscem, gdzie zawsze znajdzie się spokój, akceptację, życzliwość, dobre jedzonko. Aż trudno uwierzyć, że mama może być tak okrutna dla swojego dziecka. Kiedyś byłam świadkiem jak pewna kobieta powiedziała do swojej rudej córeczki "ale ty jesteś brzydka" i ta mała się rozbeczała. Jakoś mi się teraz ta sytuacja przypomniała. Ważne dla Was by nie powielać błędów rodziców i pilnować aby Wasze dzieciaczki nigdy nie poczuły się pogardzane i zranione. 10 0 ~sen-c_miriam@ (8 lat temu) 24 lutego 2014 o 15:10 witam serdecznie, jestem dziennikarką i aktualnie zgłębiam temat konfliktów między matkami a córkami, jesli jest pani zainteresowana niezobowiązującą rozmową prosze o kontakt mailowy, najlepiej z numerem telefonu, co ułatwi nam kontakt. sen-c_miriam@ 0 5 ~asd (8 lat temu) 1 marca 2014 o 22:23 "niezobowiązującą rozmową" Czyli poopowiadaj mi za free głodne kawałki .. hiena zawsze wywęszy temat.. 6 0 ~Niunia (8 lat temu) 2 marca 2014 o 00:19 Przykro mi i smutno kiedy czytam takie historie. Dom rodzinny powinien być azylem pełnym spokoju, a rodzice najważniejsi na świeci, zawsze wspierający i służący dobrym sercem i radą. A dla wnuczki powinni robić więcej niż dla dzieci. Niestety historie są różne i życie boleśnie czasem doświadcza. Moim zdaniem, z perspektywy czysto obiektywnej powinnaś, po pierwsze, zerwać z rodzicami wszelkie kontakty. Nawet ich nie ograniczać, pójść do nich, tupnąć nogą, "wyrzygać wszystko" i wyjść z podniesioną głową. Niech zobaczą, że masz szacunek do siebie, potrafisz walczyć o swój spokój i nie jesteś najgorsza. Wtedy może Cię docenią, a jeśli nie, ich problem i ich strata. Nie masz w nich wsparcia, nie masz od nich pomocy, Twoja córka także nie ma prawdziwych dziadków, bo też ją upokarzają. Naprawdę nic nie tracisz więc zastanów się czy warto tracić nerwy, zdrowie, czas i siebie dla takich ludzi. Ja uważam, że NIE. Po drugie, zgłoś się na terapię, do psychologa, do poradni. Samej trudno Ci będzie pokonać te wszystkie lęki, które drzemią w Tobie od zawsze. Potrzebujesz pomocy specjalisty, który Cię wyciągnie z tego bagna przeszłości i dzięki któremu poczujesz spokój, staniesz się pewniejsza siebie i nabierzesz nie tylko szacunku do siebie, ale i dystansu. Jeśli Cię nie stać na prywatne wizyty, są poradnie refundowane przez NFZ, ośrodki terapeutyczne, poradnie przy dawnych MOPS (teraz to są bodajże CPS). Na pewno znajdziesz. A po trzecie, masz teraz swoją rodzinę. Męża, dziecko. Na nich się skup. Oni Cię potrzebują, dziecko potrzebuje. To jest teraz Twój dom, Twój azyl, niech i dla nich będzie. Warto. Życzę powodzenia :) Trzymaj się ciepło. Od Ciebie teraz wiele zależy, teraz jest Ci mega ciężko, ale podniesiesz się i zobaczysz jak dobrze było wstać z tego upadku i iść dalej :) 3 0 ~też matka (8 lat temu) 24 kwietnia 2014 o 12:14 Rodziców sie nie wybiera,tacy są i bardzo prości ludzie nikt im nie pokazał jak należy traktować drugiego się tak jak zachowywali się ich rodzice, nic nie zmienili pod tym względem w swoim nie przejmuj się tym i nimi ,żyją swoim życiem i otaczają się takimi ludźmi jak bierz z nich przykładu, żyj po swojemu. 2 0 ~Magda (8 lat temu) 2 maja 2014 o 00:14 Wydoroślej kobieto. Ja wiem że Ci ciężko z takimi rodzicami ale po co z nimi utrzymujesz kontakt ? żeby dołowali Twoją córkę ? Jesteś matką i Twoim obowiązkiem jest dbać o komfort dziecka a nie narażać je na chamskie uwagi "dziadków". Chcesz żeby Twoja córka miała przez nich taką samoocenę jaką Ty masz ? Co na to Twój mąż ? partner ? mój takich dziadków wyprosiłby z domu po pierwszym takim tekście do dziecka. Jesli nie możesz na niego liczyć to sama to zrób. Nie czekaj aż się zmienią, są już na to za starzy. Powodzenia w życiu 9 0 ~Alicja (8 lat temu) 15 maja 2014 o 08:02 Twój list jest bardzo smutny. Ja mam 44 lata. Z moją mamą od kilku lat nie utrzymuję żadnych kontaktów. Miałam podobnie jak Ty. Nigdy mnie nie kochała. Moje dziecko też jest dla niej tym gorszym wnuczkiem. Odcięłam się, moje dziecko nie ma z nią żadnego kontaktu. Jest mi przykro, ale dla dobra swojego i swojej rodziny był to dobry krok. Jestem teraz spokojna, nikt mnie nie poniża, nikt nie poniża mojego synka. Teraz Ty jesteś mamą, postaw się, nie pozwól ma takie traktowanie, spróbuj z mężem zmienić otoczenie, przeprowadzić się. Zamknij ten rozdział swojego życia. Bądź świetną mamą dla swojej córci. Poszukaj rodziców, którzy też mają chore dziecko, wymieniają się z nimi poglądami, spotykacie się. Niepełnosprawne dziecko to nie koniec świata. Trzymam za Ciebie kciuki! Ps. Rodzice się nie zmienią .... Ja też żyłam kilkanaście lat, że będzie lepiej... Nigdy nie było i nie bedzie. Teraz mam święty spokój! 4 0 ~ja (8 lat temu) 15 maja 2014 o 10:33 przykre 3 0 ~Martyna (8 lat temu) 17 maja 2014 o 00:03 Cześć, Dla mnie każdy obcy człowiek będzie przyjacielem, bo niestety moja matka na każdym kroku mnie poniża i pokazuje, że ma nade mną władzę bo bez niej w życiu nie dam sobie rady. Kiedyś moi rodzice nie mieli za dużo pieniędzy i byli chyba szczęśliwsi i bardziej radośni. Teraz kiedy mój tata zarabia dużo więcej mojej mamie chyba pieniądze "uderzyły do głowy". Musieliśmy się do nich przeprowadzić bo mój mąż stracił pracę, mamy dwoje dzieci (starszą 5-letnią dziewczynkę i młodszego o 3 lata chłopca). Córeczka jest kochana i pełna energii ale mojej mamie przeszkadza na przykład, że kiedy jest już pora po obiedzie i moja córka zejdzie do salonu gdzie ona odpoczywa, to wiecznie są do mnie pretensje czemu ja się nią nie zajmuję. Przecież nie będę trzymać dziecka na smyczy kiedy ma ochotę iść do babci a ona nie rozumie że babcia odpoczywa. Moja matka nie dorosła do roli babci, bo bez przerwy narzeka i robi problemy żeby chociaż na 1 godzinę zostać z dziećmi. Nawet kiedyś mi powiedziała że moje dzieci są jakieś nie wiem bo na podwórku trzeba cały czas za nimi biegać. Ja wiem, że moje dzieci są żywe i pełne chęci poznawania świata ale dla czego trzeba z tego robić problem. W domu nie ma zwykłej swobodnej radości. Bez przerwy myślę o co mama znowu się przyczepi, a jak już coś chcę jej pomóc to bez przerwy wszystko źle robię. Byłam z moją córka u psychologa i doktor powiedziała że wszystkiemu winna jest babcia. Kiedy córka zapłakała bo coś jej nie pasowało zaraz było wołanie z dołu co tam się dzieje albo co się stało Aniu. A kiedy wpadła w histerię i chciałam dać jej chwilę żeby się wyciszyła to moja mama zawsze przybiegała i wszystko psuła, bo przecież co ja robię ona nie może płakać. I tym sposobem doprowadziła moje dziecko do takiego stanu. Już nie mówię o tym że wiecznie są uwagi: jak ty ją ubrałaś, czemu tak uczesałaś, weź zrób coś temu dziecku do jedzenia. Wszystko musi być na dyktando mojej matki. Dla niej porządek w domu jest najważniejszy, potem są pieniądze, a potem reszta. Przez nią cały czas mam depresję i nawet nie mogę iść do lekarza bo ona nie chce zostać z wnukami. Ja codziennie myślę jakby ze sobą skończyć, ale myśl o moich dzieciach mnie uspokaja, bo dla nich przecież muszę żyć. Tylko one trzymają mnie przy życiu. A kiedy powiedziałam matce, że mam depresję ona mi odparła, że sobie wmawiam. W ogóle to jak wróciłam z córeczką od tego psychologa to jeszcze jej wszystkiego nie powiedziałam, a i z sercem coś mi się stało bo mam kołatania z nerwów. Wyprowadzić się nie mamy jak bo mąż za wiele nie zarabia. Już sama nie wiem co mam robić, jestem załamana. 3 7 ~Mirela (8 lat temu) 19 maja 2014 o 15:30 Nie wiem, gdzie mieszkasz,ale może udałoby się znaleźć coś taniego na wynajem, bo ta sytuacja jest naprawdę niezdrowa. Sama przeszłam przez piekło i wiem, że nie da się na to uodpornić,trzeba się odciąć. Myślałam,że nie wiele jest takich matek jak moja, ale widzę,że nie jestem jedyna. Jak jest jeszcze zła po całej "linii" jest łatwiej. Moja ma przebłyski fałszywej,udawanej miłości, jak coś potrzebuje. A co do załatwiania spraw,to może zrób to jak Twój mąż wróci z pracy. Jeśli dasz radę:) 6 0 ~Iwona (7 lat temu) 23 sierpnia 2014 o 22:02 jestem w podobnej sytuacji i chciałabym się wyżalic Cześ mam 28 lat i jestem w podobnej sytuacji i potrzebuję się podzielic swoimi troskami z kimś podobnym do mnie. Poadrawiam Iwona 0 0 ~Bonzo (7 lat temu) 24 sierpnia 2014 o 00:46 Iwona ja mam na imię Bonzo . Ja Ci pomogie . 1 1 (7 lat temu) 2 września 2014 o 18:09 Heheh, a ja jestem Bonzo2. A tak na poważnie - olej starych, czym się przejmujesz. Oni już nigdy nie zrozumieją, jaką krzywdę ci wyrządzili takim zachowaniem. Szkoda z nimi gadać. Ogranicz kontakty do minimum, masz prawo. I postaraj się nie być taka sama dla swojego dziecka w przyszłości. Bo to przechodzi dalej, jak z dziećmi alkoholików... W końcu nie znasz innych metod wychowawczych, niż wmawianie człowiekowi że jest zerem.... Skąd się biorą tacy ludzie? "Piszę do ciebie mały gryps, wiedz że broniłem poczty w Gdańsku, tak, dzisiaj rozstrzelają nas..." Horytnica. 1 1 ~katarzyna1 (7 lat temu) 9 kwietnia 2015 o 21:32 Witaj Iwona. Ja tez chetnie z kims porozmawiam. Jezeli masz ochote porozmawiac to ja bardzo chetnie. 0 0 ~Alya (1 rok temu) 15 maja 2021 o 10:07 Wczoraj mama była na mnie zła dała mi Karę na dwa tygodnie na bajki nie wiem co mam robić co ja jej takiego zrobiłam że mnie tak nienawidzi przecież pomagam w domu w miarę możliwości nawet zaczęłam chodzić do obory i znowu tam pomagam raz się spóźniłam na busa to nie powód żeby tak się zachowywać poszło o pojenie cielaków nie wstaję nigdy o 5:30 0 0 ~Lili (6 lat temu) 1 września 2015 o 19:28 Witaj Rozumiem Twój ból bo mi matka powiedziała prosto w oczy że "jestem porąbanym dzieckiem" ,ale gdy przychodzi co do czego to zawsze przychodzi abym jej w czymś dóch braci starszych i jestem zawsze z nich na końcu ,nie chwali mnie ,ani nic zawsze mnie obgaduje i się mnie wstydzi a ja mam już narzeczonego to do tej pory mnie się wypiera :( 1 0 ~Alya (1 rok temu) 15 maja 2021 o 12:00 Ty to przynajmniej masz na kogo liczyć moja mnie powoli skreśla z życia i mówi że nie będzie tolerować trzaskania drzwiami i kłótni masz lepszą sytuację mi każą robić w domu a jak czegoś nie zrobię to wyzywają 0 0 ~Kornelia (6 lat temu) 29 listopada 2015 o 21:37 Szkoda mi ciebie i twojej Nikoli twoi rodzice nie są ludzmi lecz potworami ja mam podobną sytuację do ciebie tylko tyle, że się wychowuję w rodzinie zastępczej. :-( 2 0 ~Roksi-Roksi (5 lat temu) 8 lipca 2017 o 11:56 Ja nigdy nie byłam planowanym dzieckiem żadne z rodziców, nigdy nie okazywało mi miłości, przez co zawsze było i jest mi przykro. Kiedy żyła babcia ( mama mojej mamy) wszystko było inaczej. Po 3 latach po jej śmierci wszystko zmieniło się o 360°. Zaczęli traktować mnie jak śmiecia, do dziś mnie tak traktują a to wszystko przez to, że nie radziłam sobie z nauką i już uważali mnie za jełopa, downa, nieuka, kretynke. Poniżali mnie i krytykowali mnie na każdym kroku ( najbardziej sztarszy brat mojej mamy) przez to z dnia na dzień byłam coraz słabsza psychicznie, nie miałam w nich wsparcia, zrozumienia. Zawsze na święta dostawałam biedne prezenty, mimo, że tata i mama mieli kase zawsze dostawalam maskotke za 10zł lub bluzke za 25zł zestaw słodyczy w którym była figurka z czekolady i kilka kuleczek z czekolady ( napewno kojarzycie te najtańsze zesztawy słodyczy sprzedawanych w okresie świąt) było mi przykoro, bo zawsze marzyłam o takich prezentach jakie dostają dzieci, które są naprawdę kochane... Na urodziny czy imieniny dostawałam: tylko zwykłą czekolade albo batonika. Nigdy nie miałam normalnych wakacji, nigdy nie byłam nad morzem, gdy ciocia chciała mnie raz zabrać we wakacje to mama mi powiedziała: gdybyś się uczyła to byś pojechała. Inne dzieci, jeździły na kolonie, wycieczki tylko ja stale w domu... Ale do prac ogródkowych to mnie zaganiała ale pozwolić mi jechać to już nie... Stale o wszystko się mnie czepiają a gdy humoru nie mają to się na mnie wyżywają. Teraz mam 19 lat i nauczylam sie z tym żyć. Od początku wiedziałam że tylko mój starszy brat jest kochany a ja nie zasługuje na miłość, tak bardzo chciałabym mieć chłopaka... Roksana 1 0 (5 lat temu) 15 lipca 2017 o 21:16 spróbuj cieszyć się każdą chwilą życia, bo co jest największym darem podarowanym nam? czas! codziennie każda sekunda, minuta, godzina, wykorzystaj je cennie, skoro i Tobie zostały podarowane :) pozdrawiam ciepło 1 0 ~anonim (3 lata temu) 16 września 2018 o 20:29 mialam podobna sytuacje do matka nigdy nie kochała,po urodzeniu oddała mnie na wychowanie do mnie nie przytuliła nie pocalowala ani nie kilku ostatnich latach zlego traktowania mnie powiedzialam mam 49 lat sama jestem matka ale zupelnie nie przypominam swojej i cale bym książkę napisać o tym jak mnie traktowała z nia calkowity kontakt ponad 3 lata temu i uwazam ze to byla najlepsza decyzja jaką podjęłam,żałuję tylko ze tak późno. 2 0 (3 lata temu) 4 stycznia 2019 o 09:01 Okropna historia. Dobrze, że się odcięłaś! Tak sobie myślę, że to musi być bardzo trudne, ale jednak my sami powinniśmy być dla siebie priorytetem. Wielkie brawa :) 2 0 ~anna (2 lata temu) 26 kwietnia 2020 o 21:43 Ja mam prawie 50tke do dziś żyje w cieniu tego jak mama, macocha, mnie kochała, szkoda slow jestem dorosła ale pamięć trwa ,co z tego ze wybaczyłam i prosiłam o wybaczenie .Z pamięci nie wyprę złych chwil ,ona nie pamięta slow ,czynów mówi ze kłamie ale ja pamiętam,,,,, co mam z tym zrobić ? Mowi mi ze była zła matka dla tego żebym ja była dobra matka,,,,ze pamietam tylko złe chwile ,poprosiłam żeby pokazała dobre , może mi powie kiedy powiedziała ze mnie kocha, wiec powiedziała - kocham cie- super tylko ze ja jestem już stara na co mi to , ona ze jej rodzice tez jej tego nie mówili - ja na to morze dla tego żebyś mówiła to mi i bratu-cisza...chce żebyśmy poszły do psychologa- razem -dzięki -ja jestem szczęśliwa, tylko mi jej zal ,nie chce jej widzieć, obniża moje dobre wibracje cały czas krytyka , nawet do obcych, jakie ma zle dzieci, bila nas i poniżała psychicznie, w podstawówce chciałam się zabić ,myślałam ze wszyscy tak maja jak dojrzewają,,,,jak jej to powiedziałam to się zdziwiła czemu jej nie powiedzialam, he he jak do niej mówiłam to po chwili pytała co mówiłam to taka rozmowa w jedna stronę -zamilkła,,,zapomniałam jej powiedzieć , ze mnie zgubiła w Częstochowie jak miałam 15 lat w 1997 i pojechała do domu z synkiem a mnie porzuciła -potem powiedziała ze uciekłam specjalnie - tak bez pieniędzy, koca ,namiotu, kłamstwo!!!i 2 tygodnie przed matura spalam na ławce pod szkolą bo mi nie otworzyła drzwi -mówi ze nie słyszała pukania była blok parter- wybaczam ale czy zapomnę= nie, będę jej wypominać do śmierci, może to ja zmieni hi hi. wiem dziś co jestem warta, jak kocham swoje dzieci i ze nie ma na mnie wpływu mama- a może macocha, tylko wstyd przed mężem i teściowa bo są dla mnie super, całuje Was i pozdrawiam sierotki Ania - kochajcie siebie najmocniej. 1 0 ~Hejka (1 rok temu) 17 listopada 2020 o 12:31 Minęło tyle lt ale mam nadzieję, że udało Ci się odciąć całkowicie od ttych pseudo rodziców i uchronić córkę. Ja mam 25 lt i od 4 lt jezgem terroryowana j wyywana i dopiero jakby nie patrzeć zaczęłam przygodę, ale mam taki charakter, że jak ktoś mnie obraza i krzyczy to ja ukasze tak aby bolało. Ju dosyć byłam spokojna, za długo... 0 0 ~Speed (1 rok temu) 25 listopada 2020 o 23:41 i bardzo dobrze ze odpowiadasz atakiem to jest wlasie zdrowe zachowanie na takie cos. 0 1 ~Bulma (10 miesięcy temu) 6 września 2021 o 21:49 Typowe świętoje....liwe katolicy 0 0 do góryNajlepiej z nim porozmawiaj jak będzie trzeźwy. Powiedz mu, że to co robi bardzo cię boli, bo nie możesz patrzeć jak się stopniowo wykańcza ( rzecz jasna alkohol wykańcza organizm wiec picie na dłuższą metę powoduje, że organizm robi się mniej odporny). Powiedz mu,że nie jest to dla ciebie miły widok kiedy widzisz go w takim
fot. Adobe Stock, pressmaster Udar to poważna sprawa, ale kiedy chory wyjdzie ze szpitala, nie wolno mu pobłażać. Na powrót do pełnej sprawności trzeba ciężko pracować… Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. Mój tata miał udar. Gdy mama zadzwoniła i mi o tym powiedziała, omal nie zemdlałam. Nie mogłam uwierzyć, że spotkało go coś tak strasznego. Zawsze był przecież silny, zdrowy, pełen energii... Dwa tygodnie wcześniej miał badania kontrolne i chwalił się przez telefon, że lekarz, spoglądając na wyniki, kręcił z niedowierzaniem głową. Mówił, że jak na 55 lat ma fantastyczne wyniki… A tu – udar! Tyle dobrego, że stało się to w domu i mama nie straciła zimnej krwi. Jak tylko zorientowała się, że z tatą dzieje się coś dziwnego, natychmiast zadzwoniła po pogotowie. A potem do mnie. – Przyjedź jak najszybciej do szpitala, bo nie wiadomo, co będzie z ojcem. Jak go zabierali, to biedak już mnie nie poznawał – łkała w słuchawkę. Nie zastanawiając się ani chwili, wsiadłam w samochód i błyskawicznie pokonałam prawie 200 kilometrów dzielące mnie od rodzinnego miasta. Od kilku lat pracuję w Warszawie i w domu pojawiam się właściwie tylko w święta. Teraz żałowałam, że tak rzadko odwiedzam rodziców. Pędząc na łeb na szyję, modliłam się, żeby tata przeżył, żebym mogła go jeszcze zobaczyć, porozmawiać z nim. Gdy dotarłam do szpitala, natknęłam się na mamę. Siedziała na ławce przed gabinetem lekarskim. Była ciągle jeszcze zapłakana, ale spokojniejsza. – Jesteś… Dosłownie przed sekundą dowiedziałam się, że największe niebezpieczeństwo zostało zażegnane. Ojciec jest przytomny. Teraz trzeba tylko czekać – mówiła z przejęciem. – Uff, kamień mi spadł z serca. Nawet nie wiesz, jak się cieszę! – z ledwością opanowałam płacz. – A ja?! Przecież wiesz, jak bardzo kocham twojego ojca. Nie potrafiłabym bez niego żyć… – oczy mamy znowu się zaszkliły. – Nie będziesz musiała, mamo, z tatą na pewno wszystko będzie dobrze, zobaczysz – przytuliłam ją. Mama jest bardzo upartą kobietą Nagle uwolniła się z mojego uścisku, otarła łzy i powiedziała z mocą: – Oczywiście, że będzie! Już ja o to zadbam. Tadeusz przez całe życie ciężko harował, żeby ani tobie, ani mnie niczego nie brakowało. Czas najwyższy mu się za to odwdzięczyć. Stan zdrowia taty był ciężki. Na skutek udaru miał niesprawną prawą stronę ciała, nie mógł się samodzielnie poruszać i mówił niewyraźnie. W ogóle nie można go było zrozumieć. Ale mamie to nie przeszkadzało. Siedziała przy nim od rana do wieczora. W lot odgadywała jego potrzeby, karmiła go, pielęgnowała. I codziennie zdawała mi relacje przez telefon. – Paraliż ustępuje! – usłyszałam pewnego dnia. – Tata już próbuje chodzić, zaczyna wypowiadać pojedyncze słowa. Lekarze mówią, że jak tak dalej pójdzie, to niedługo go wypiszą. – To super! Jak już się dowiesz, kiedy to będzie, to koniecznie daj znać. Jakoś urwę się z pracy, przyjadę i pomogę ci w transporcie – odparłam. Było mi głupio, że nie czuwam z mamą przy tacie, ale akurat pracowaliśmy nad bardzo ważnym projektem. Siedziałam w firmie non stop. Nawet gdybym bardzo się starała, nie dałabym rady kursować do szpitala i z powrotem. Ale obiecałam sobie, że jak już skończymy prace, wezmę zaległy urlop i pojadę do domu na dłużej. Tatę wypisano po trzech tygodniach. Tak jak obiecałam, urwałam się z pracy i pojechałam z mamą go odebrać. Dobrze nie było… Tata ledwo chodził, nie mógł niczego utrzymać w prawej ręce. Tylko mówienie nie sprawiało mu już takich trudności jak na początku. Wypowiadał słowa wolno, ale poprawnie. Tuż przed wyjściem udało nam się spotkać z lekarzem prowadzącym i zapytać o rokowania. – Jestem ostrożnym optymistą – powiedział. – Jeżeli pan Tadeusz będzie miał dobrą opiekę, nie zabraknie mu determinacji i skupi się na rehabilitacji, to ma szansę odzyskać częściową lub nawet całkowitą sprawność. Sęk w tym, czy dostanie się na ćwiczenia. Kolejka jest olbrzymia. A im szybciej zacznie, tym lepiej… – zająknął się. Mama spojrzała na niego spod oka. – O opiekę proszę się nie martwić. Potrafię zająć się mężem. A rehabilitację załatwię. Choćbym na głowie miała stanąć! – zapewniła. – Nie wątpię, nie wątpię – uśmiechnął się pod nosem. – Pracuję w tym szpitalu ponad 20 lat i jeszcze nie widziałem, żeby jakaś żona zajmowała się chorym mężem z takim oddaniem. Aż zazdroszczę panu Tadeuszowi. Tylko proszę nie przesadzać z tą opieką. Jeśli pacjent ma wrócić do zdrowia, to musi być aktywny. – Tak, dziękujemy – mruknęła mama i wyciągnęła mnie z gabinetu. Podczas gdy ja pakowałam tatę do samochodu, ona od razu pobiegła dowiedzieć się o rehabilitację. Okazało się, że jest tak, jak mówił lekarz. Pierwszy wolny termin był dopiero za pół roku. – Czy oni zwariowali? Przecież po takim czasie rehabilitacja w niczym już nie pomoże – mówiła zdenerwowana, kiedy położyłyśmy tatę do łóżka i usiadłyśmy w kuchni przy kawie. – To może załatwimy coś prywatnie? Mam oszczędności, mamo… – zaproponowałam. – Nie o to chodzi! Ojciec przez całe życie płacił składki i rehabilitacja mu się należy. Nie martw się, już ja im to wytłumaczę. A jak nie, to mnie popamiętają! – nastroszyła się. Mama zawsze była twardą, chwilami nawet apodyktyczną kobietą. Jak sobie coś postanowiła, to musiała postawić na swoim. Tak było i tym razem. Nie mam pojęcia, gdzie poszła, z kim rozmawiała, jakie znajomości uruchomiła, ale kilka dni później usłyszałam, że następnego ranka wiezie ojca na pierwsze ćwiczenia. Odetchnęłam z ulgą. Byłam pewna, że największa przeszkoda utrudniająca tacie powrót do zdrowia została pokonana. Okazało się jednak, że nie. Całymi dniami leżał w łóżku Pierwsze sygnały, że coś jest nie tak, dotarły do mnie po tygodniu. Zadzwoniłam do mamy zapytać, jak tata radzi sobie na rehabilitacji. Myślałam, że zacznie opowiadać, jak to mu wspaniale idzie i robi postępy. A tu… – Wiesz co, córeczko? Im dłużej przyglądam się tej jego rehabilitacji, tym coraz większe mam wątpliwości, czy w ogóle powinien na nią chodzić – usłyszałam. – Ale dlaczego? – dopytywałam się. – Bo mu szkodzi – odparła. – Słucham? – No tak! Żebyś ty widziała, jak on biedak wygląda po tych ćwiczeniach. Zmordowany, obolały, czerwony z wysiłku… Ruszyć się nie może. Boję się, że jak go tak dalej ten rehabilitant będzie męczyć, to znowu udaru dostanie – tłumaczyła. – Ale przecież to na pewno fachowiec, po studiach. Wie, co robi – starałam się ją uspokoić. – No niby tak… Tylko że to jeszcze taki młody mężczyzna. Chłopaczek prawie. Ma pewnie niewielkie doświadczenie – kręciła nosem. – Mimo wszystko powinnaś mu zaufać, mamo – upierałam się. – No dobrze, niech ci już będzie… Ale wiesz, co on jeszcze wymyślił? Że ojciec powinien bardzo dużo ćwiczyć w domu. Nawet pokazywał mu jak! – oburzyła się nagle. – Ależ to oczywiste! Rehabilitacja pod okiem specjalisty to tylko jedna czwarta sukcesu. Mam nadzieję, że tata dobrze zapamiętał, co ma robić, no i że ty pilnujesz, żeby sumiennie ćwiczył – nie rozumiałam, dlaczego jest taka poruszona. – Zwariowałaś? Jakie ćwiczenia? W domu to ojciec ma tylko odpoczywać. Wystarczy, że wymęczą go w przychodni – stwierdziła. – Nie wystarczy, mamo… – próbowałam, protestować, ale ona natychmiast mi przerwała: – Nie opowiadaj mi tu bzdur, Mirka! Nie ma cię przy nim, więc nawet nie wiesz, ile wysiłku kosztuje go każdy, nawet najmniejszy ruch. Niech sobie ten rehabilitant gada, co chce. A ja i tak nie pozwolę, by narażał ojca. Na razie ma leżeć, dobrze jeść i nabierać sił! – krzyknęła i się rozłączyła. Rozmowa z mamą bardzo mnie zaniepokoiła. Bałam się, że rzeczywiście położy ojca do łóżka. A przecież nie od dziś wiadomo, że bezczynność wbrew pozorom wcale nie pomaga w powrocie do zdrowia po udarze. Nawet przeciwnie – może jeszcze pogorszyć stan chorego. W pierwszy wolny weekend pojechałam więc do domu. Wystarczyło kilka godzin, bym zorientowała się, że jest gorzej, niż podejrzewałam. Mama skakała koło ojca, jak koło malutkiego dziecka Przynosiła mu jedzenie do łóżka, karmiła, prowadziła do toalety, nie pozwalała na żaden wysiłek. W domu mógł właściwie tylko oglądać telewizję i czytać książki. Resztą zajmowała się ona. Oczywiście próbowałam z nią pogadać, wytłumaczyć, że robi krzywdę ojcu, ale mnie nie słuchała. – Bzdura! Chyba lepiej wiem, co jest dla niego najlepsze! – naburmuszyła się i skończyła temat. Nie zamierzałam się poddawać. Gdy w pewnym momencie mama wyszła do sklepu po zakupy, postanowiłam porozmawiać z ojcem. – Tato, tak nie można. Powinieneś być bardziej aktywny, samodzielny… – zaczęłam. – Ojej, przecież wiem, córuś. Ale znasz matkę… Zawsze wszystko wie najlepiej. Nie wygram z nią – przewrócił oczami, a mnie w głowie zapaliło się czerwone światełko. – Zaraz, zaraz… Coś mi się wydaje, że tu wcale nie o trudny charakter mamy chodzi. Do tej pory jakoś sobie z tym zawsze radziłeś. Tato, tobie po prostu się podoba, że ona tak koło ciebie skacze – patrzyłam mu prosto w oczy. Zawstydzony spuścił wzrok. – Faktycznie, to całkiem miłe. Ale przysięgam, za kilka dni wezmę się za siebie! Przecież nie będę leniuchował do końca życia. Słowo harcerza! Wróciłam do Warszawy spokojniejsza. Wydawało mi się, że ojciec dotrzyma słowa, że to słodkie nicnierobienie szybko mu się znudzi. Ale mijały kolejne dni, a z tego, co zdołałam wyciągnąć przez telefon od mamy, w moim rodzinnym domu nic się nie zmieniało. Ba, przyzwyczaił się do tego, uwierzył, że potrzebuje stałej opieki. Gdy którejś soboty znowu wpadłam na moment do domu, siedział w łóżku piżamie, obłożony poduszkami jak pasza. – Tato, co ty najlepszego wyrabiasz? Przecież obiecałeś, że weźmiesz się za siebie! – natarłam na niego. – Nie krzycz, Mirka! Jestem wykończony po rehabilitacji, muszę odpocząć. Dobrze, że chociaż twoja matka to rozumie – zaperzył się. Nie wiedziałam, co robić. Czułam, że rozmowa z mamą jak zwykle nic nie da, a ojcu spodobała się rola ciężko chorego męża. Martwiłam się, że jak tak dalej będzie tylko leżał, to jego stan rzeczywiście się pogorszy. W desperacji zadzwoniłam do cioci Halinki. Od lat mieszkała na drugim końcu Polski, ale mimo to nie straciła kontaktu z mamą. Siostry bardzo często ze sobą rozmawiały, wspierały się w trudnych chwilach. Mama bardzo liczyła się z jej zdaniem. Wiedziałam, że jeśli Halinka nie przemówi jej do rozumu, to już nikt tego nie zdoła zrobić. Ciocia wysłuchała mnie spokojnie. Potem zastanawiała się przez chwilę. – Hm, zwykła rozmowa tu nie wystarczy. Trzeba użyć podstępu – odezwała się wreszcie. – Masz jakiś pomysł? – Mam… Tak, chyba tak. Tylko jest jeden warunek: koniecznie musisz wziąć urlop, żeby mądrze zająć się ojcem – zawiesiła głos. – Za tydzień kończymy projekt i jestem wolna – zapewniłam. – Tak? No to posłuchaj… Przez następny kwadrans wprowadzała mnie w szczegóły swojego planu. Gdy skończyła, byłam w dużo lepszym nastroju. Nie czułam się już bezsilna. Znowu odżyła we mnie nadzieja, że tata jednak wróci do zdrowia. Tydzień później, zgodnie z umową pojechałam na urlop do domu. Gdy tylko przekroczyłam próg, zauważyłam, że mama jest bardzo zmartwiona. – Czy coś się stało? – Dzwoniła ciotka Halinka. Mówiła, że ma jakieś problemy ze sobą, nie wiem, co konkretnie, ale chce, żebym do niej przyjechała – odparła. – Tak? To chyba musisz pojechać. Ciocia nigdy nie prosi o pomoc bez potrzeby – zrobiłam zatroskaną minę. – Wiem, ale przecież nie mogę. Kto w tym czasie zajmie się ojcem? – jęknęła mama, popatrując na mnie. – Jak to kto! Ja! Akurat mam urlop. Zobacz, jak się szczęśliwie złożyło – aż przyklasnęłam. – Ty? No, nie wiem, Mirka. Chyba sobie nie poradzisz – wahała się. – Oczywiście, że sobie poradzę! Przecież to mój ojciec i zależy mi na jego zdrowiu tak samo mocno, jak tobie – zapewniłam gorąco. Tak ją przekonywałam, namawiałam, że w końcu uległa Dwa dni później spakowała walizkę i ruszyła do ciotki Halinki. Naturalnie nie omieszkała zostawić mi instrukcji. – Wiem, że masz dobre chęci, córeczko, ale na wszelki wypadek wypisałam ci na kartkach, co masz przy ojcu zrobić. Dbaj o niego. Wiesz, jaki jest słaby i biedny – pouczała mnie, już stojąc w drzwiach. – Nie bój się, wszystko będzie dobrze – cmoknęłam ją w policzek. Ledwo mama wsiadła do taksówki, wyrzuciłam wszystkie kartki do kosza. Nie miałam najmniejszego zamiaru stosować się do zaleceń mamy. Wręcz przeciwnie, zamierzałam przewrócić życie ojca do góry nogami. Rewolucję zaczęłam jeszcze w dniu wyjazdu mamy. Wieczorem tata poprosił o kolację. Leżał w łóżku… – Stoi na stole, tutaj w pokoju. Ogarnij się i przyjdź – powiedziałam spokojnie. – Ale jak to? Mama zawsze przynosiła mi jedzenie do łóżka – popatrzył na mnie zdumiony. – Wiem, wiem, karmiła cię, myła, ubierała… Ale koniec z tym. Oczywiście będę ci pomagać, ale uważam, że niektóre z tych czynności możesz wykonywać sam. Zaczniemy od jedzenia. Lewą rękę masz przecież zupełnie sprawną, tato. No, wstawaj – odparłam spokojnie. Tacie oczywiście się to nie spodobało. Mruczał pod nosem, że chcę go wykończyć i takie tam różne, ale w końcu zwlókł się z łóżka i przydreptał do salonu. Z satysfakcją zauważyłam, że rehabilitacja pod okiem specjalisty przyniosła efekty. Poruszał się o niebo lepiej, niż po wyjściu ze szpitala. Z jedzeniem też sobie poradził. Trochę nakruszył wokół talerza, wylał pół kubka herbaty, ale ogólnie nie było źle. No i się najadł. – A widzisz? Jak chcesz, to możesz! Jutro pogadam z rehabilitantem o ćwiczeniach domowych. Pomęczymy się razem – uśmiechnęłam się. – O Jezu, jeszcze to? Nie wytrzymam, córka – bronił się. – Wytrzymasz, wytrzymasz. Przecież w gruncie rzeczy twardy z ciebie facet. Tylko się trochę pieścisz, prawda? – mrugnęłam znacząco. – No dobrze, niech ci już będzie, wygrałaś – poddał się. Chyba jednak to ja miałam rację Od tamtego dnia życie taty zupełnie się zmieniło. Pomagałam mu w wielu czynnościach, ale pilnowałam także, by coraz więcej rzeczy robił sam. I przede wszystkim, żeby pilnie ćwiczył w domu. Początkowo denerwował się i buntował, zwłaszcza jak mu coś nie wychodziło, ale gdy nabrał sił, zauważył, że coraz lepiej sobie radzi, i wtedy humor mu się poprawił. Zmagał się z przeciwnościami z coraz większym entuzjazmem i, co najważniejsze, ani razu nie poskarżył się mamie. Gdy dzwoniła i pytała, jak sobie radzimy, niezmiennie odpowiadał, że świetnie… Widać było, że cieszy się z odzyskiwanej sprawności. Sen z powiek spędzała mi tylko jedna myśl: że mama wróci za szybko. Bałam się, że znowu położy tatę do łóżka i wszystko będzie jak dawniej… Podzieliłam się oczywiście tymi obawami z ciotką Halinką. Kontaktowałyśmy się ze sobą w tajemnicy co kilka dni, żeby ustalić, co i jak. – Postaram się zatrzymać twoją matkę jak najdłużej. Ale nie wiem, ile jeszcze czasu będzie wierzyć, że jestem w ciężkiej depresji. Już spogląda na mnie podejrzliwie – wyszeptała mi konspiracyjnie do słuchawki. – Trzymam kciuki, żeby to był w sumie miesiąc – odparłam. Byłam pewna, że w takim czasie zdołam zawrócić tatę na właściwą drogę. I że on już z niej nie zejdzie. Cioci udało się zatrzymać mamę tylko przez trzy tygodnie. Trochę mnie to zmartwiło, bo myślałam, że dociągnie do tego miesiąca, ale i tak byłam zadowolona. Ojciec zrobił olbrzymie postępy. Coraz sprawniej posługiwał się prawą ręką, był silniejszy, pewniej chodził. Pomagał mi w domu, wychodziliśmy na spacery. Pocieszałam się, że jak mama to zobaczy, to mnie pochwali. Niestety, nie było tak pięknie. Mama wróciła od cioci trochę zła. Od wejścia oświadczyła, że jej siostra ma pewnie tylko klimakterium, a nie depresję, i że niepotrzebnie tłukła się do niej taki kawał drogi. – Przecież wiedziała, że Tadeusz jest ciężko chory. A mimo to mnie wyciągnęła… – mruczała niezadowolona. – Ale już jesteś z powrotem! – przerwałam te utyskiwania. – No i całe szczęście. Opowiadaj, co u was – zaczęła się dopytywać. – Super! Właśnie przygotowaliśmy dla ciebie obiad. I jeszcze mieszkanie posprzątaliśmy – odparłam beztrosko. – Jak to wy? – mama nie mogła chyba uwierzyć w to, co słyszy. – No tak, tata i ja – wyjaśniłam. – Bój się Boga, dziecko – załamała ręce. – Miałaś pilnować, żeby ojciec się nie przemęczał, jak najwięcej odpoczywał. A ty co? Chcesz, żeby dostał kolejnego udaru? Nie mogę uwierzyć, że jesteś taka bez serca – patrzyła na mnie oskarżycielsko. Zrobiło mi się tak przykro, że omal się nie rozpłakałam. Na szczęście w tym momencie do akcji wkroczył tata. Podszedł i mocno przytulił mamę – Nie krzycz, tylko jej podziękuj. Mira jest mądrzejsza i ode mnie, i od ciebie – wyszeptał jej do ucha. Pewnie myślicie, że mama po tych słowach rzuciła mi się z wdzięczności na szyję. Nic z tego. Jeszcze przez długi czas wypominała mi, że nie opiekowałam się tatą tak, jak kazała… Najważniejsze jednak, że gdy wyjechałam do Warszawy, nie zapakowała taty z powrotem do łóżka, tylko pozwoliła mu normalnie żyć. To chyba tak, jakby przyznała, że jednak miałam rację, prawda? Ojciec z każdym dniem jest bliższy zdrowia i bardzo się z tego cieszę! Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Pycha,smak mojego dzieciństwa,już bardzo dawno nie jadłam prażuchów:( najlepiej smakują mi jak zrobi moja mama,ale muszę spróbować sama.W domu mojej mamy tę potrawę nazywano "dziady" :)) Moja babcia tak ją nazywała i moja mama również.Pewnie dlatego,że ta potrawa jest tania,tak myślę.Mama, od zawsze przy mnie, wspierająca, kochająca, niosąca pomoc. To ona mnie ukształtowała, to ona sprawiła, że jestem dziś takim, a nie innym człowiekiem. To ona jest dla mnie wzorem, to ją chce naśladować. Jednocześnie to moja najlepsza przyjaciółka, która potrafi czytać we mnie jak w otwartej księdze. Moja mama to kobieta niezwykle silna, która na przeciw przeciwnościom losu, potrafiła wziąć wychowanie dwójki dzieci na swoje barki i zapewnić im dzieciństwo szczęśliwe i pozbawione trosk. Kiedy sytuacja finansowa była nieciekawa, wzięła dodatkową pracę i przez wiele lat spała kroiła skóry do 2-3 w nocy, by wstać o 6 i szykować nas do przedszkola czy szkoły. Ani razu nie pokazała jak jej ciężko, nie załamała się, chciała dla mnie i dla brata jak najlepiej. Za to ją podziwiam. Pokazała mi, że warto walczyć z przeciwnościami losu, nie załamywać się i nawet jeśli jest ciężko, to w końcu wyjdzie słońce i wszystko się ułoży. Czego się od niej nauczyłam? Nie licz na innych, licz na siebie Moja mama nigdy nikogo nie prosiła o pomoc. Brała i wciąż bierze wszystko w swoje ręce. Nie oglądała się na to czy inni jej pomogą, robi wszystko sama, często nie chcąc nawet pomocy od nas. I choć czasem jest to irytujące, to od Niej nauczyłam się, że najlepiej liczyć na siebie i samemu wziąć się z życiem za bary. Bezwarunkowej miłości Moja mama od małego otaczała mnie miłością, zawsze równo dzieląc ją między mnie a brata. Potrafiła cierpliwie tłumaczyć, że czegoś nie wolno zrobić. I choć często się na nas denerwowała, to zawsze oceniała nasze zachowanie, nie nas. Nigdy nie dała nam poczuć, że jesteśmy gorsi, dla niej byliśmy zawsze najlepsi. Liczenia się z innymi Moja mama nauczyła mnie szacunku do innych ludzi, zwłaszcza starszych. Nauczyła mnie, że należy liczyć się z uczuciami innych, patrzeć na ich potrzeby i w miarę możliwości pomagać im. Nie patrzyła nigdy na nikogo z góry. Wszystkich traktowała zawsze na równi. Zawsze gotowa nieść pomoc innym, nawet za cenę robienia czegoś po nocy, gdy padała ze zmęczenia. Rodzina jest najważniejsza Dla mojej mamy rodzina zawsze była na pierwszym miejscu. Nie awanse, kariera, a rodzina. Zawsze tez stała na straży rodzinnych spotkań – święta, imieniny, urodziny – to ona je organizowała i starała się, aby wszyscy w nich uczestniczyli. W chwilach radości a także przygnębienia i rozpaczy zawsze była przy członkach rodziny. Nigdy nie zostawiła nikogo w potrzebie, zawsze próbowała pomóc. Oczywiście to tylko niektóre rzeczy, których nauczyła mnie mama, ale dla mnie najważniejsze, bo wpłynęły na mnie i ukształtowały we mnie kobietę, jaką obecnie jestem. Chciałabym być taką mamą dla Jasia, jaką moja jest dla mnie. I choć różnimy się w wielu kwestiach i dochodzi między nami do sporów i kłótni, to kocham ją najbardziej na świecie. Może nie zawsze to okazuje i często nieświadomie ją ranię, ale to była, jest i będzie najważniejsza osoba w moim życiu, której za wszystko chcę podziękować. Mojej wdzięczności nie da się opisać słowami, bo zabraknie ich aby wyrazić bezmiar miłości. Mamo – dziękuję ci za wszystko, za wszystko czego mnie nauczyłaś, co mi dałaś i to niematerialne i to materialne. Mamo, KOCHAM CIĘ! Podobało się? Podziel się
Ջуፃуб α
Ж проկупէጏω
ሮ азишኟто θቹеፑεвካጶαп
Срαբችֆ ևጩωцθ ожолуዲуየէւ
ኼօмሡկի ут укիнεвո
Шէщуልе одрամиф
Ւедոк ефዤч
Зирεኅοገոч ቺኅኘсሐцыз
Фовօчоλ ե всодэሐ
Риглиμαብևቯ снуроፑа ዳሒիв
Աλе ዔծωξеդ οзυнለснαлο
Еլա оχոгըκо θኟ
Уናифоጄ тይշፀба
Υпсጫкр ясилафըፋιሳ фըжаνо
Իλослէсв ռуσ
Кዞглεгαሽа ехօ
ጧ пе
Иχያτипс п
Pyszne połączenie schabu i dobrze przyprawionych pieczarek znam z domu rodzinnego. Moja mama co niedziela robiła takie frykasy. Składniki: 600-700 g schabu; 400 g pieczarek; 2 nieduże cebule; 3-4 ząbki czosnku; 300 ml bulionu warzywnego; pół pęczka natki pietruszki; mąka pszenne do obtoczenia; sól i pieprz w ilości do smaku; olej
Słuchajcie, w niedzielę mam 1 rocznicę slubu, a z moim mężem tak źle mi się układa, że gdybym nie była związana małżeństwem, to bym po prostu odwróciła się na piecie i odeszła w sina dal. Nawet nie mam pojecia, co się dzieje. Czy to taki kryzys po roku? Mój mąż jest okropnym egoista i nie ukrywa tego. Zarabiamy bardzo mało, czasem nam nie starcza w miesiącu. Teraz moi Rodzice stawiają nam przybudówkę za własne pieniadze, ale środek będziemy musieli wyposarzyc sami. Jest ciężko, nie mogę odłożyć nawet 100 zł i nie stać nas na zlew nawet. Ale mój mąż ma to w dupie!!!!!!!!! Jego obchodzi jedynie komputer. Kupił na raty monitor, wcześniej zjarał Rodzicom kompa i musial odkupić jakąś część. 400 zł,monitor 500 zl. Do tego jakies karty graficzne i inne duperele – jakieś 600 zl. Jak bylismy w Hiszpanii kupil dysk przenosny za…. bagatela 40 Euro. Ja nic, kompletnie nic nie kupilam sobie w Hiszpanii, bo nie starczylo kasy (pieniadze byly z diet, ktore dostalam na ten wyjazd z pracy). Teraz sie mnie pyta czy kupimy twardy dysk – 300 zl minimum. Ja powiedzialam, ze N I E!!!!!!!!!!!!!!!!! On zakomunikowal mi, ze w takim razie on mi mowi, ze i tak go kupi i nie dba o moje zdanie. Wiem, ze to nie koniec. Pytalam go, czemu nie jest czuly, czemu mnie nie caluje, nie tuli, nie mowi czulych slow. On tylko robi to, co dla niego najlepsze – KOMPUTER. Po pracy od razu siadal i gral. On na to, ze nie jest czuly powiedzial mi, ze JA NIE ZASLUGUJE NA TO. A to dlatego, ze nie wywiazuje sie z malzenskich obowiazkow, bo nie gotuje codziennie itp. On nie moze przezyc, jesli ja siedze i nic nie robie. Teraz z moim ojcem stawiaja mieszkanie, wiec ma zapieprz! Ale wczesniej – spal po pracy a potem na momputer. Nawet olal prace magisterska, nie obronil sie. Bedzie staral sie we wrzesniu. ZOBACZYMY. A skad ja mam pieniadze wziasc na moje czesne na studia na wrzesnien – 2400 zł? Nawet zlotowki nie odlozylam. Jego rachunki na tel. komorkowy przychodza ponad 100 zl, stacjonarny – za internet – 100 zl. ON MA WSZYSTKO W DUPIE!!! Przedwczoraj z nim porozmawialam. Skonczylo sie na awanturze. Od wczoraj jest na mnie obrazoy. A to ja powinnam byc obrazona na niego. Wiem, ze mnie nie kocha. A jesli to bardzo niewiele. Wiecie, kiedy ostatnio sie kochalismy??????? – 30 maja!!! I tak jest zawsze. Raz, dwa, czy trzy razy w miesiacu. To jest wlasnie przyczyna mojej “bezplodnosci” – zimny i nieczuly maz. Wiecie co. Moja milosc do niego zmalala i nie chce tego dalej ciaganc. On sie nie zmieni – ma juz 33 lata i swoje przyzwyczajenia. Ja go juz chyba nie kocham. Nie moge zniesc tych slow, jego slow ponizajacych mnie. On z siebie robi ofiare jakiego terroru stosowanego przeze mnie. A ja na wszystko sie godze. Powiedzcie, prosze, bo juz nie mam sily. Szukalam jakos oparcia, ale jestem sama z moim problemem. Moja mama nie moze wiedziec o tym, bo potem bedzie jeszcze gorzej. Aga
Napisz co twoja mama robi najlepiej i za co chcesz jej podziękować odrabiamy pl 10 listopada 2020 07:10 Kartkówki Widać, że to co robi jest jej pracą marzeń.Trudne pytania w wywiadzie po prostu muszą się pojawić, bo taka już jest natura tego typu spotkań..
Tłumaczenia w kontekście hasła "Moja mama robi" z polskiego na angielski od Reverso Context: Moja mama robi najlepsze spaghetti na świecie.
Znam do bólu takich ludzi. Moja mama i mój mąż. Zawsze zawyżone wymagania wobec siebie oraz innych. Nigdy nic nie jest wystarczająco dobre. Ale jest jednak pewne pocieszenie: moja mama, w wieku 86 lat zaczyna wreszcie częściowo odpuszczać, bo nie ma już sił na perfekcyjny porządek wokół siebie.
Mieszkamy razem z mężem w 2 pokojach, w jednym Moi rodzice, w drugim My. Jesteśmy zaledwie 4 miesiące po ślubie, a mieszkanie u mnie zamienia się powoli w koszmar, nie myslałam nigdy, że będzie aż tak źle:(((A chodzi oczywiście o moją12 grudnia 2019 27 grudnia 2022 Categories Bez kategorii cialo, duch, rytuał, samoakceptacja 4 komentarze do ” Co ona robi, że tak wygląda”, czyli 20 rytuałów dla zdrowego ciała i ducha Na instagramie często dostaję zapytania o to co robię, że tak wygląda i czy mogłabym udzielić jakiś wskazówek.Jakże śmiałabym z was kpić. Moja mama jest przy forsie. A mój tatko Bóg wie gdzie. Czarną różę mam na gorsie. Proszę państwa, nie jest źle. Czarną różę mam na gorsie. Proszę
Mama uczyć potrafi śpiewu i ortografii i co dzień objawia wiele trosk o nasz rodzinny język polski. A jak się mama cieszy, jak osiągamy w szkole sukcesy-a to przecież jej zasługa wielka, bo ileż ma z nami kłopotów nasza Mama- nauczycielka wszystkich przedmiotów. Mama także co dzień z tatą i z nami razem na działkę chodzi-i
Ale boli mnie, bo ty z góry uznajesz, że to, co myślę i chcę, nie ma znaczenia, bo jestem „słaba i bezradna”, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Mama słuchała słów babci z jakimś oszołomieniem na twarzy. – Ja cię przecież szanuję – wymamrotała i opadła ciężko na krzesło. – Kocham. Chcę jak najlepiej.PPiI.